Polacy przyzwyczaili się już, że ceny ubrań w ostatnich latach tylko spadały. Najpierw dzięki przeniesieniu przez większość firm produkcji na Daleki Wschód, później pomagała sukcesywnie umacniająca się wobec dolara złotówka.
Teraz czeka nas prawdopodobnie seria podwyżek cen odzieży. – Jeśli wysoki kurs dolara się utrzyma albo waluta jeszcze się umocni, to szybko można się spodziewać wzrostu cen o kilka procent – mówi Grzegorz Koterwa z zarządu spółki Artman sprzedającej markę House. Inne firmy wtórują. – Koszt produkcji nie jest dominującym składnikiem ceny, ale przy umocnieniu dolara przekraczającym 30 proc. odzież musi zdrożeć i spodziewam się pierwszych podwyżek o ok. 10 proc. – mówi Mariusz Szeib, prezes spółki Semax sprzedającej marki Deep i Hot Oil.
Ale to dopiero początek. W nieoficjalnych rozmowach spółki odzieżowe przyznają, że jeśli obecne trendy na rynku walutowym utrzymają się dłużej, a takie są prognozy analityków, to ceny ubrań mogą wzrosnąć nawet o ponad 20 proc. Firmy bowiem nie są już w stanie same ponosić rosnących kosztów.
W tej chwili znaczny wzrost kosztów amortyzuje sytuacja w Chinach. Tamtejsze zakłady dostają coraz mniej zleceń, dlatego polskim firmom udaje się wynegocjować rabaty. Jeśli jednak, podobnie jak było w przypadku zakładów produkujących zabawki na potrzeby rynków europejskich i amerykańskiego, wśród chińskich firm odzieżowych przetoczy się fala bankructw, sytuacja może się zmienić.
Polski rynek odzieżowy od lat bardzo szybko rośnie. Jak podaje firma badawcza Euromonitor International, Polacy w ubiegłym roku kupili 168 mln sztuk odzieży, 7 proc. więcej niż w 2006 r. Jednocześnie wartość rynku w tym okresie spadła o 2 proc., do 3,33 mld euro. Spadek cen ubrań potwierdzają też dane GUS. Przyjmując rok 2001 jako bazowy, ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły do końca października 2008 r. o 17,3 proc. W tym czasie ceny ubrań spadły o 25,2 proc.