Jeśli nie stać nas już na zakupy w markowych butikach, w zamian pozwalamy sobie na bardziej dostępny luksus – dobry kosmetyk. Na tym właśnie polega zauważony już w czasach wielkiego kryzysu lat 30. XX wieku rynkowy „efekt szminki“, na który teraz liczą producenci kosmetyków. Także w Polsce, gdzie przełom roku przyniósł serię debiutów.
– Możemy przełożyć albo ograniczyć niektóre inwestycje w środki trwałe, ale nie będzie to dotyczyło inwestycji rynkowych. Trudniejsze czasy skłaniają, by jeszcze lepiej zadbać o konsumenta – zapowiada Cezary Kołodziejczyk, prezes Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris. W połowie minionego tygodnia spółka świętowała debiut swej luksusowej serii kosmetyków pielęgnacyjnych Incentive, a kilka tygodni wcześniej promowała dezodoranty – nowe produkty marki Lirene.
Według firmy badawczej Expert Monitor (dane cennikowe) spółka Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris, która w ub. roku zwiększyła wydatki reklamowe o 5 procent, do 22,5 mln zł, jest największym reklamodawcą wśród rodzimych firm tej branży. Łącznie firmy kosmetyczne wydały wtedy na reklamę prawie 1,9 mld zł brutto, o
10 proc. więcej niż rok wcześniej. Znaczna część tej kwoty pochodziła od potentatów – koncernów L’Oreal, Procter & Gamble czy Nivea Polska, których budżety promocyjne idą w setki milionów złotych. Kalkulowane są zwykle jako procent od sprzedaży, więc jeśli ta, zgodnie z „efektem szminki“, będzie rosła, wydatki na reklamę również.
Andrzej Muras, dyrektor generalny Avon Cosmetics Polska, która w ubiegłym roku wydała na reklamę ponad 50 mln zł (dane Expert Monitor), a teraz intensywnie promuje swe nowe perfumy Christian Lacroix Absynthe, podkreśla, że spółka realizuje przygotowane w ubiegłym roku plany marketingowe.