Firmy, które starają się o dotację na wychwytywanie i magazynowanie CO2 (tzw. CCS) – czyli Zakłady Azotowe Kędzierzyn (ZAK) w konsorcjum z PKE z grupy Tauron oraz Elektrownia Bełchatów z PGE – na razie oficjalnie nie komentują tych informacji. Potwierdził je jednak dr Andrzej Siemaszko, polski delegat do Europejskiej Platformy Zeroemisyjnej (organ skupiający przedstawicieli krajów UE oraz największych koncernów energetycznych). To właśnie na tym forum we wtorek elektrownia Bełchatów i ZAK zaprezentowały – po raz pierwszy wspólnie – projekty swoich instalacji. I to ta platforma jako organ opiniotwórczy doradzi Komisji Europejskiej, które z 12 tzw. projektów flagowych (pilotażowe instalacje CCS) zostaną dofinansowane. A jest o co walczyć. Projekty zostaną sfinansowane ze sprzedaży puli emisji 300 mln ton CO2.
- Przy cenie 40 euro za tonę każda instalacja dostanie do 1 mld euro – mówi w rozmowie z „Rz” europoseł prof. Jerzy Buzek, który wspiera w Brukseli polskie projekty CCS.
Obecnie, z powodu spowolnienia gospodarczego, cena praw do emisji znacznie spadła (przekracza niewiele ponad 10 euro za tonę), co oznacza, że jeden projekt flagowy może liczyć na dofinansowanie w wysokości ok. 275 mln euro. Tymczasem budowa instalacji np. w ZAK to koszt 5,6 mld zł.
Jednak, jak dowiedziała się „Rz”, sam podział środków, mimo wcześniejszych zapowiedzi nastąpi nie w tym, a w przyszłym roku. W czerwcu, a nie w kwietniu ma zostać przyjęta dyrektywa CCS, zaś dotacje mogą być ogłoszone w pierwszym kwartale 2010 r. – To szansa, by polskie projekty przygotować jeszcze lepiej – przyznaje „Rz” osoba zbliżona do jednej z inwestycji. To również szansa na wyższą dotację. W 2010 r. koniunktura powinna być lepsza, więc ceny praw do emisji a zatem i wysokość wsparcia dla projektów będą wyższe.
Jerzy Buzek ostrożnie ocenia pomysł klastra. – Obawiam się, że UE może powiedzieć : "w porządku, jest klaster, ale dotacje dostanie tylko jeden projekt z klastra, jako projekt wspólnej reprezentacji". A my musimy mieć dwie instalacje – podkreśla. – 96 proc. energii elektrycznej wytwarzamy z węgla, w najbliższym czasie musimy zmodernizować 40 proc. konwencjonalnych bloków energetycznych. Dlatego CCS jest dla nas tak ważny – podkreśla były premier.