W branży hazardu szykuje się walka na jednorękich bandytów. Do ataku ruszyli właściciele i producenci tzw. automatów o niskich wygranych zrzeszeni w Izbie Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. W wysłanym we wtorek liście do premiera Donalda Tuska sugerują, że zainicjowana na początku kwietnia fala policyjnych kontroli (2 i 3 kwietnia funkcjonariusze CBŚ zajęli kilkaset automatów) ma osłabić ich rynkową pozycję przed uruchomieniem konkurencyjnej wideoloterii. Tę w przyszłym roku chce wprowadzić na rynek Totalizator Sportowy.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w IGPiOUR zapowiedzieli na dziś konferencję prasową. – Uznajemy ostatnie działania przeciwko operatorom gier za bezpodstawne i rażące naruszenie prawa – podkreśla Stanisław Matuszewski, prezes Izby. Jego zdaniem za działaniami państwa stoją lobbyści powiązani z amerykańską firmą GTech, która produkuje sprzęt do gier. Dzięki współpracy z Totalizatorem byłaby prawdopodobnie operatorem wideoloterii. Co na to Totalizator? – Nie mamy nic wspólnego z tymi działaniami – odpowiada wiceprezes Totalizatora Piotr Gosek.
Służba Celna, która ustawowo kontroluje hazard, twierdzi, że miała powody do nasilenia kontroli. Otrzymywała bowiem informacje, iż na automatach dochodzi do nadużyć. – Jednorazowa wygrana nie może przekroczyć równowartości 15 euro, a stawka pojedynczej gry 0,07 euro. – tłumaczy Witold Lisicki, rzecznik Służby Celnej. W rzeczywistości niektóre automaty wypłacały znacznie więcej. Wskutek kumulacji nawet po kilkanaście tysięcy złotych.
Co będzie dalej? Niezależnie od wyników kontroli CBŚ i reakcji premiera na pismo Izby, zmiany na rynku hazardowym wydają się nieuniknione. Totalizator konsekwentnie przygotowuje się do uruchomienia wideoloterii.
Mają one ruszyć w trzecim kwartale przyszłego roku. Jeszcze w ubiegłym roku zaczęła przygotowywać się do przebudowy struktury spółki. Teraz firma standaryzuje umowy z właścicielami kolektur, stawki, buduje systemy lojalnościowe dla promowania nowych produktów. Porządkuje także strategię wizerunkową. Takie działania chce zakończyć do końca roku. Wideoloterie będą jednak kosztowne: jeden automat to wydatek od 2 do 10 tys. euro. Aby zbudować sieć, trzeba postawić ich przynajmniej 10 tysięcy. Do tego dojdą wydatki na oprogramowanie.