Borykające się z poważnymi kłopotami niemieckie stocznie usiłują przekonać rząd do udzielenia im dodatkowej pomocy.
– Prowadzimy rozmowy, ale jedynie na temat optymalizacji środków z dwóch uchwalonych wcześniej pakietów antykryzysowych – mówi „Rz” Felix Probst z niemieckiego Ministerstwa Gospodarki.
Stocznie są traktowane tak jak cały niemiecki przemysł, z wyjątkiem branży samochodowej oraz sektora bankowego, gdzie obowiązują inne zasady pomocy państwa. W sumie na pomoc dla niemieckich firm rząd przeznaczył 40 mld euro oraz 75 mld gwarancji kredytowych. Kilka niemieckich stoczni (m.in. Wadan Yards, Peene Werft, Peters Schiffbau) złożyło już odpowiednie wnioski za pośrednictwem swych banków. Proszą w nich o 205 mln euro wsparcia.
– Spodziewamy się, że wniosków będzie znacznie więcej – twierdzi Felix Probst.
– Liczymy na większe zrozumienie potrzeb naszej branży – mówi Werner Lundt, szef branżowej organizacji VSM (Stowarzyszenie Budowniczych Statków i Techniki Morskiej) reprezentującej wszystkie wielkie niemieckie stocznie. Zastrzeżenia VSM budzi m.in. wysokość odsetek i opłat od kredytów rządowych sięgająca 10 proc.