Sytuacja makroekonomiczna nie sprzyja polskim przedsiębiorstwom. Jak wynika z danych zebranych przez Agencję Rozwoju Przemysłu, w pierwszym półroczu 2009 r. sądy ogłosiły 309 postanowień o upadłości firm. To o 53 proc. więcej niż przed rokiem. Co więcej, ta negatywna tendencja się nasila – o ile po pierwszym kwartale liczba upadłości wzrosła o 25 proc., to po pięciu miesiącach było to już 41 proc. Prognozy wskazują, że na koniec roku wzrośnie do 100 proc. Narastające zatory płatnicze w najbardziej dotkniętych kryzysem branżach coraz częściej prowadzą do utraty płynności finansowej przedsiębiorstw, a w efekcie do rosnącej liczby przypadków niewypłacalności, której prostą konsekwencją jest bankructwo.
Ratunkiem przed scenariuszem upadłościowym jest restrukturyzacja rozumiana zazwyczaj jako proste zwolnienia pracowników. – A powinna polegać także na wdrażaniu w firmach innowacyjnych rozwiązań – mówił podczas panelu „Kryzys szansą na głęboką restrukturyzację” minister i przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Michał Boni. – Dlatego chcielibyśmy, aby środki pomocowe trafiały nie tylko do firm zagrożonych utratą płynności, ale także do tych, które mają w zanadrzu nowe projekty. Nie chodzi przecież o to, by podtrzymywać działalność, która nie ma rynkowego uzasadnienia – mówił Boni.
Jak podkreślał minister, trudno liczyć na to, by sytuacja, jaka miała miejsce w stoczniach w Gdyni i Szczecinie – restrukturyzacja w ramach ustawy kompensacyjnej kosztem 700 mln zł z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – powtórzyła się w innych państwowych firmach. – Proces restrukturyzacji przebiegał bardzo dobrze aż do momentu, gdy wywindowano obietnice, że dla stoczni znajdzie się cudowny inwestor, który wznowi w zakładach dotychczasową produkcję – mówił Michał Boni. – Skutek jest taki, że nadmiar obietnic zmniejsza poziom aktywności.
Prezes LOT Sebastian Mikosz przyznał, że recesja wymusiła poważne zmiany w branży lotniczej. – U nas kryzys stwarza konieczność restrukturyzacji rozumianej jako zmiany, które pozwolą uniknąć ostateczności, jaką jest wniosek o upadłość – mówił Mikosz.
Heinrich Hofer, wiceprzewodniczący i dyrektor wykonawczy Federacji Przemysłu Niemieckiego, nie ukrywał, że udzielanie przez rząd Niemiec hojnych subsydiów takim branżom jak stoczniowa czy motoryzacyjna łamało zasady gospodarki rynkowej.