- To co się zdarzyło jest niefortunne, smutne i trochę żenujące - tłumaczył fiasko testu szef prasowy Volvo Per-Åke Fröberg. Wyraził jednak przekonanie, że ten incydet nie zaszkodzi imagowi Volvo jako samochodu słynącego z bezpieczeństwa.
Volvo S60, które pojawi się na rynku za kilka miesięcy jest zaopatrzone w system automatycznego hamowania. System działa, gdy kierowca sam nie rozumie, że jego samochód za chwilę się z czymś zderzy. Unikalność systemu (istnieje on jednak też w innych markach) polega też na tym, że wyczuwa on pojawienie się na drodze nie tylko innych pojazdów, ale także ludzi.
Dlaczego jednak system, który testowano z powodzeniem już 400 razy nie zadziałał na pokazie przed zgromadzonymi na nim 120 dziennikarzami?
Technicy badali przyczyny całą noc i doszli wstępnie do wniosku, że zawiniła ludzka niedbałość w przygotowaniach do testu. Przypuszcza się, że szybkie załadowanie akumulatora przed pokazem mogło wypłynąć na zakłócenie systemu elektronicznego auta. Zdaniem jednak Per-Åke Fröberga, przyszli klienci nie powinni się martwić, że system automatycznego hamowania może okazać się nieskuteczny. Jego zdaniem bowiem działa na 100 procent.
Szef spółki marketingowej Volvo Bo Larsen, tłumaczył z kolei, że gdy właściciel samochodu ładuje akumulator, to dostrzeże ostrzeżenie w odczytniku auta. Do tego nie był wszakże zdolny manekin, który siedział w testowanym samochodzie. Podkreślił też, że system z automatycznym hamulcem to bynajmniej nie nowość i nie było do tej pory problemów z jego skutecznością. -Dlatego nie sądzimy, że sam system ma mankamenty, dodał.