Polski rynek nowych samochodów mocno osłabł. Jak podaje Instytut Samar powołujący się na dane europejskiego stowarzyszenia producentów branży motoryzacyjnej ACEA, w maju spadliśmy o jedną lokatę w kontynentalnym rankingu sprzedaży aut: z ósmego miejsca zajmowanego jeszcze w marcu na dziewiąte.
Skumulowany wynik sprzedaży liczony od stycznia do końca kwietnia wyniósł 104 tys. aut i okazał się o 10,5 proc. słabszy niż przed rokiem. W tym samym czasie sprzedaż dla całej Europy przekroczyła 4,9 mln sztuk, co oznacza wzrost w ujęciu rok do roku o 5,2 proc. W rezultacie nasz udział w rynku Starego Kontynentu skurczył się z 2,5 do 2,1 proc. Kwietniowa liczba rejestracji nowych aut w Polsce (25.313) okazała się nawet mniejsza od Szwecji (25.668) czy też Szwajcarii (25.587) zajmujących w europejskim rankingu miejsca dopiero w drugiej dziesiątce.
Okazuje się, że mamy także bardzo niski wskaźnik sprzedanych samochodów na jeden tysiąc mieszkańców: jeśli po czterech miesiącach średnia europejska wynosi dziesięć samochodów, a w Belgii 22 samochody, to w Polsce na koniec kwietnia na tysiąc osób przypadały zaledwie trzy sprzedane auta.
Na spadek sprzedaży mocno przekłada się niewielkie zainteresowanie nowymi samochodami ze strony klientów indywidualnych. Według Samaru w pierwszym kwartale sprzedaż samochodów dla tej grupy osób spadła w porównaniu do ubiegłego roku aż o 23,6 proc. Przy czym gdyby odliczyć osoby prowadzące indywidualną działalność gospodarczą, spadek byłby jeszcze niższy. Polski rynek ratują na szczęście firmy. Tu widoczny jest wyraźny wzrost zakupów: w pierwszych trzech miesiącach roku poszły w górę o blisko jedną trzecią.