Zakład energetyczny domaga się zapłaty zaległych kwot. Grozi, że wyłączy spółce prąd.
Bielska spółka, jeszcze kilka lat temu jeden z największych dystrybutorów sprzętu IT w Polsce, na gwałt potrzebuje dofinansowania żeby przetrwać.
Sytuacja spółki jest skrajnie trudna. Na początku maja sąd ogłosił, już po raz drugi, upadłość likwidacyjną Techmeksu. Pierwszy werdykt w tej sprawie, wydany pod koniec listopada zeszłego roku, został następnie uchylony a sprawa przekazana do ponownego rozpatrzenia. Zarząd i niektórzy wierzyciele chcieli, żeby sąd ogłosił upadłość z możliwością zawarcia układu. Ten, podobnie jak w listopadzie, uznał jednak, że Techmex nie ma szans na spłatę zadłużenia i kontynuowanie działalności. Zobowiązania spółki, według danych na koniec września, przekraczały 170 mln zł.
Techmex od kilku już miesięcy prowadzi działalność w szczątkowej postaci. Firma całkowicie zrezygnowała z dystrybucji sprzętu IT. Reszta załogi (w spółce zatrudnionych jest jeszcze ok. 60 osób, jeszcze rok temu było ich cztery razy tyle) zajmuje się usługami GIS (systemy informacji przestrzennej, m.in. tworzenie map cyfrowych). Techmex zakończył już realizację zleceń, które pozyskał w zeszłym roku. Nie może ubiegać się o kolejne bo nie ma pieniędzy.
Komornik już kilka miesięcy temu zajął konta firmy. - Od początku grudnia, czyli od ogłoszenia upadłości likwidacyjnej, pensje są płacone z pieniędzy pochodzących z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – mówi Danuta Wieczorek, syndyk Techmeksu. Za każdym razem zgodę na transfer pieniędzy musi wyrazić komornik. Pensja nie przekracza jednak średniego wynagrodzenia w gospodarce czyli 3,3 tys. zł brutto (dane GUS za I kwartał).