Wybór operatora i twórcy elektronicznego systemu poboru opłat drogowych jest dla Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jednym z najważniejszych przetargów w tym roku. Sama budowa systemu może docelowo kosztować do 3 mld zł, ale wpływy z myta w najbliższych ośmiu latach wyniosą około 20 miliardów złotych. Elektroniczne myto ma być pobierane od połowy 2011 roku. Transportowcy uważają, że powinien
zostać wybrany taki system, który zapewni najniższe koszty eksploatacji oraz będzie sprawnie funkcjonować. – Przykład Słowacji, gdzie przez pierwsze tygodnie elektroniczny system poboru myta nie działał, pokazuje, że wprowadzenie takiego systemu nie jest proste – zauważa Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Dodaje, że satelitarny system wybrany na Słowacji, podobnie jak w Niemczech, jest zbyt skomplikowany, a przez to drogi.
[srodtytul]Szybko spłacić[/srodtytul]
Toll Collect (należąca do Deutsche Telekom i Daimler Financial Services spółka do poboru myta) w 2008/2009 roku zebrał 4,1 mld euro, a koszt funkcjonowania spółki sięgnął 11,2 procent przychodów, tj. 451 mln euro. Spółka musi spłacić inwestycję, która kosztowała blisko miliard euro. – Nie komentujemy inwestycji udziałowców oraz ich planów biznesowych – ucina rzecznik prasowy Daimler Financial Services Christian Müller. Specjaliści od inteligentnych systemów transportowych uważają, że system Toll Collect nigdy nie będzie dochodowy. W przeciwieństwie do Toll Collect mikrofalowy system poboru opłat zainstalowany przez Kapsch w Austrii został spłacony w 30 miesięcy, a w Czechach w zaledwie siedem miesięcy! W obu krajach nie było opóźnień w uruchamianiu systemu, nie słychać także o nieprawidłowościach lub niedokładnościach. Tymczasem przewoźnicy przejeżdżający przez Słowację otrzymywali naliczane przez satelitarny system faktury za pokonanie odcinków, po których nie poruszali się, lub opłaty były naliczane podwójnie.
[srodtytul]Ile kilometrów?[/srodtytul]