Życie targowe po zapaści

Paryska wystawa samochodowa sugeruje, że branża kryzys ma za sobą. Wróciły przyjęcia, hostessy, przepych. Teraz trzeba do powrotu przekonać klientów.

Publikacja: 02.10.2010 17:15

Maserati. Grand Turismo MC Stradale. Paris Motor Show

Maserati. Grand Turismo MC Stradale. Paris Motor Show

Foto: AFP

Tegoroczny salon, to dobitny dowód, że motoryzacja w kryzysie ucierpiała mniej, niż inne branże. Dwa lata temu w Paryżu w dwa tygodnie po upadku Lehman Brothers wszyscy wiedzieli, że sytuacja znacznie się pogorszy, ale tak naprawdę nikt nie wiedział jak bardzo. Dzisiaj, mimo bankructw, fuzji i nadal wielkiej niepewności, branża wyraźnie wraca do kondycji sprzed kryzysu. W każdym razie na pokaz.

Tegoroczny paryski salon samochodowy wrócił do pełni przepychu. Siedem gigantycznych hal, w których koncerny wystawiają swoje modele i nowinki techniczne. Konferencje prasowe, których było tak dużo, że zaczynały się o 7 rano, zaś kończyły o 8 wieczorem. Niektóre z nich połączono z pokazami mody, koncertami rockowymi tak na terenie targowym przy Portes de Versailles, jak i w mieście. Przy tym 13 tysięcy dziennikarzy ze 100 krajów, którzy wzięli udział w premierach prasowych i 1,5 miliona zwiedzających, którzy przyjdą na targi w ciągu następnych 2 tygodni. Przy tym nie jest to impreza charytatywna. Bilet wstępu kosztuje 12 euro, dla dzieci i studentów 6,50-6,90 euro. Przy tym pokazy odbywały się nie tylko w gigantycznych halach, ale i w różnych częściach miasta — W Pawilonach de Bercy, gdzie oprócz stoiska przy Portes de Versailles swoją imprezę miał Chevrolet. Range Rover wybrał na własną imprezę Palais de Tokyo, a w Muzeum Rodina pokazał się najnowszy Jaguar, który na elegancką kolację zaprosił 250 osób.

[srodtytul]Impreza na milion[/srodtytul]

W tym roku do Paryża przyjechało na targi milion cudzoziemców. I tyle osób odwiedzi ekspozycję od ostatniego czwartku do niedzieli. Thierry Hesse, komisarz salonu nie ukrywa, że w takich warunkach ogromnym przedsięwzięciem jest zapewnienie bezpieczeństwa tak licznej grupie gości z wydzieleniem pomieszczeń dla ewentualnie zatrzymanych, tak aby wszystko odbywało się w sposób najmożliwiej najbardziej dyskretny. Policja nie starała się natomiast być dyskretna, kiedy w ostatni piątek na targach pokazał się prezydent Francji, Nicolas Sarkozy z premierem Francois Fillonem i ministrem ds budżetu, Jean Louisem Borloo. Wtedy teren targowy i jego otoczenie przypominały stan oblężenia. Prezydent przyjechał, obejrzał francuskie auta elektrycznie, poklepał po plecach zaaferowanego prezesa Nissana/Renaulta, Carlosa Ghosna i zniknął.

Bo rzeczywiście nowością tegorocznego salonu jest zaskakująco duża liczba wystawionych aut elektrycznych, a liderami w tym segmencie, może nawet raczej nadal jeszcze niszy rynkowej są Francuzi i związany z Renaultem Nissan. Ich auta będą na rynku już w przyszłym roku, a powinny sprzedawać się dzięki dotacjom i subsydiom kilkudziesięciu państw na świecie. Gigantycznie pieniądze przeznaczyli na rozwój aut napędzanych prądem, zwłaszcza przeznaczone na badania i rozwój wyasygnowali Chińczycy. Przy tym z dofinansowania mogą korzystać nie tylko koncerny chińskie, ale wszystkie, które mają swoje laboratoria w Chinach.

Ekspozycja tzw w branży EV (Electric Vehicle- auto elektryczne) zajmuje w tym roku aż 13 tysięcy metrów kwadratowych. Wśród wystawionych eksponatów pojazdy, które mają w przyszłości odegrać wielką rolę w transporcie miejskim — auta, jakie za niewielką opłatą można byłoby wynajmować do przemieszczania się po mieście i potem zostawiać na wyznaczonych parkingach. Tak jak to teraz jest w wielu miastach z rowerami.

[srodtytul]Popyt na hostessy[/srodtytul]

Dwa lata temu światowe koncerny zaczęły ciąć koszty i to wszystkie. Delegacje mieszkały w tańszych hotelach, wystawne kolacje i poczęstunki ograniczono do minimum. Z niektórych stoisk zniknęły piękne hostessy, które profesjonalnie pozowały przy nowych autach. W tym roku razem z wyższymi dietami hotelowymi i żywieniowymi, młodziutkie piękne dziewczyny stanowiące uzupełnienie najnowszych modeli, wróciły w pełnej krasie. Agencja Profil wynajęła firmom motoryzacyjnym 650 młodych dam, które muszą przynajmniej znać dwa obce języki (oprócz francuskiego angielski i jeszcze jeden).

To nie są modelki, które potrafią tylko pięknie wyglądać. To kompetentne osoby, które potrafią opowiedzieć o samochodzie, na tle którego pozują, a zainteresowanych kierują do odpowiednich osób które udzielają bardziej szczegółowych informacji. Przy tym inne są wymagania co do wyglądu hostess Nissana (czarnowłose, ale nie Azjatki, skromne, schludne, przypominające wyglądem stewardessy w liniach lotniczych), Chevroleta — jasnowłose piękności w futurystycznych strojach, które miały ucieleśniać europejskie ukierunkowanie produkowanych w Korei aut i ich zaawansowania technologicznego, po spowite w zwoje jedwabie elegantki zachęcające do zwiedzania stoiska Chryslera, albo drapieżne brunetki w stoisku Ferrari i Maserati.

Wszystkie z nich co kilka godzin znikały na zapleczu, żeby chociaż przez chwilę móc rozmasować stopy katorżniczo ściśnięte w gigantycznych szpilkach. Nadia Cachou z Profila ujawniła, że przesłuchania i dopasowania do wymagań klientów zaczynają się na pół roku przed otwarciem salonu. Ale warto się zaangażować, bo impreza trwa 15 dni, to długo jak na pracę hostess w jednym miejscu. Paryskie agencje modelek nie ukrywają, że ze względu na nagromadzenie imprez, z których Międzynarodowy Salon samochodowy jest największą, stworzyły specjalne działy, do których poszukują hostess.

[srodtytul]Salonowe menu[/srodtytul]

Wyraźnie jednak zrezygnowali z pokazywania się w Europie Chińczycy. Dwa lata temu jeszcze swoje auta wystawiał BYD, którego współwłaścicielem jest dzisiaj Warren Buffett. Ale dzisiaj dla producentów z Kraju Środka liczy się przede wszystkim ich własny rynek i chociaż nie brakuje im pieniędzy na promocję, wyraźnie hamują międzynarodową ekspansję. Jedyną chińską marką, ale z głębokimi europejskimi korzeniami jest Volvo, którego auta jednak wyglądają nadal bardzo europejsko.

Na dobre wróciły też przyjęcia i poczęstunki, podczas których wina i szampany leją się szerokim strumieniem, a na talerzach misternie układane są słynne malutkie francuskie ciasteczka makaroniki w sklepach po euro za sztukę. Kiedy znikają, eleganccy kelnerzy natychmiast uzupełniają wielokolorowe piramidki. Panuje kuchnia francuska, ale coraz częściej łączy się ze smakami azjatyckimi. U Japończyków obowiązkowe sushi, u Volvo po skandynawsku świeże owoce morza. W Chevrolecie mini hamburgery (żeby chociaż była odrobina smaku Ameryki), ale i fois gras owinięte szynką parmeńską, a całość umieszczona na świeżutkiej fidze. Pomysłowość kucharzy w wynajdowaniu kombinacji smakowych wydaje się nie mieć granic. Tylko u Włochów, jak zwykle tradycyjna pasta, najlepiej doprawiona u Alfy Romeo. Tam też można wypić najlepsze włoskie espresso.

Trudno jednak powiedzieć jednak, czy powrót zwyczajowej oprawy oznacza, że kryzys rzeczywiście minął. Może to być przecież zwykła manipulacja mediami, które osądzą branże po wystroju salonu i będą starały się udowodnić, że wszystko wróciło do normy. I w ten sposób wpłyną pozytywnie na nastroje konsumentów. Ta refleksja z pewnością nasuwa się podczas zwiedzania paryskiej wystawy. Tak samo, jak i ta, że ten kryzys wymusił na producentach, aby naprawdę zadbały o klienta, a nie rywalizowały tylko między sobą.

[i]Danuta Walewska z Paryża[/i]

Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?