Jak wyjaśniła rzeczniczka Urzędu Kontroli Skarbowej Joanna Kruz, fikcyjne faktury na usługi i towary służyły zawyżaniu kosztów uczestniczących w procederze firm, co pozwalało im minimalizować odprowadzane podatki - przede wszystkim VAT, ale również podatek dochodowy.
Prowadzone od 2008 r. kontrole skarbowe Urzędu doprowadziły do wydania decyzji nakazujących zapłatę należnych podatków na łączną kwotę ok. 20 mln zł. Większość przedsiębiorców skorzystała z możliwości złożenia korekt deklaracji, co pozwoliło im uniknąć odpowiedzialności karno-skarbowej i częściowo zrekompensowało budżetowi państwa poniesione straty.
Sprawa wyszła na jaw w 2008 r. w trakcie rutynowej kontroli skarbowej jednej ze śląskich firm prowadzącej pięć lat wcześniej inwestycję budowlaną o wartości ponad 3 mln zł. Kontrolerzy zorientowali się, że przedsiębiorca nie był w stanie samodzielnie wykonać takiej inwestycji i udowodnili, że część zawartych przezeń transakcji była fikcyjna, a on sam nie składał deklaracji do urzędu skarbowego i nie odprowadzał podatku wynikającego z faktur.
Organizatorką procederu okazała się właścicielka biura rachunkowego, która współpracowała z kilkoma powiązanymi rodzinnie i biznesowo firmami m.in. przy inwestycji, którą skontrolowali urzędnicy skarbowi. Wszystkim prowadziła księgi rachunkowe i w taki sposób wystawiała im nawzajem faktury na fikcyjne usługi i towary, by minimalizować wszelkie ciążące na nich należności podatkowe.
"Opisany mechanizm przestępczy prosperował doskonale z uwagi na fakt, iż podmioty oddały do dyspozycji właścicielce biura rachunkowego pieczęcie firmowe oraz wszelką dokumentację, którą posługiwała się w celu szafowania kosztami i unikania w ten sposób płacenia podatków" - zaznaczyła Kruz.