Do czasu wyboru następcy Andrzeja Wacha osobą pełniącą obowiązki prezesa została Maria Wasiak, członek zarządu spółki.
- Oddałem się do dyspozycji ministra infrastruktury i każdą jego decyzję przyjmę z pokorą - mówił w ubiegłym tygodniu Wach.
- Ostatnimi laty zima rzeczywiście jest bardziej dokuczliwa, ale gorsza w tym roku oferta dla pasażerów kolei wynika w dużej mierze z tego, że poza trudnymi warunkami pogodowymi mamy do czynienia z remontami dworców i linii kolejowych. To potęguje utrudnienia, z którymi spotykają się podróżni. W tym roku bardzo przedłużało się uzgadnianie rozkładów między przewoźnikami. Poza tym rozkłady zbyt późno zostały wprowadzone do systemu sprzedaży biletów. To był ewidentny błąd. Od tego się zaczęły problemy. Przepraszamy za te niedociągnięcia i robimy wszystko, by przed świętami te dolegliwości, wynikające z zimy czy remontów, ograniczyć - tłumaczył bałagan na kolei.
Zdaniem eksperta rynku kolejowego Adriana Furgalskiego, decyzja o odwołaniu Wacha jest dobra, ale spóźniona o kilka lat. "Brak koordynacji i przepływu informacji w spółkach Grupy PKP, który spowodował całą tę sytuację z rozkładem jazdy - to jedno, ale byłemu prezesowi można zarzucić o wiele więcej" - powiedział Furgalski. Wymienił m.in. zaniechanie prywatyzacji spółek kolejowych, kiedy na giełdzie była dobra koniunktura, powolną sprzedaż nieruchomości należących do PKP i przyzwolenie na dwuletnią wojnę między przekazanymi samorządom Przewozami Regionalnymi a spółkami Grupy PKP - PKP Intercity i PKP Polskie Linie Kolejowe.
-Pamiętajmy, że prezes Wach przepraszał w tym roku pasażerów już trzy razy: najpierw na początku roku po ataku zimy, później po wstrzymaniu pociągów Przewozów Regionalnych przez PKP PLK, i teraz w grudniu - po problemach z rozkładem. Tyle, że za tymi przeprosinami nie szły żadne konkretne działania - zaznaczył Furgalski.