Inwestorzy zagraniczni znów kupują akcje na giełdach krajów wschodzących. Jak podaje firma EPFR Global badająca przepływy pieniędzy w funduszach, w pierwszym tygodniu roku do funduszy akcji rynków wschodzących trafiło ponad 3,3 mld dolarów. W sumie globalne fundusze akcji zaabsorbowały około 9,2 mld dol. nowych środków. Inwestorzy wycofali natomiast prawie 15 mld dol. z funduszy rynku pieniężnego.
Liderami tego roku są giełdy z naszego regionu: Rumunia, Węgry i Moskwa. Warszawski parkiet mimo lekkiego odreagowania w ostatnich dniach wciąż jest pod kreską.
W minionym tygodniu inwestorzy szczególnie upodobali sobie giełdę rosyjską, która w tym tygodniu wznowiła notowania po prawosławnych świętach Bożego Narodzenia. Ponieważ gros tamtejszych spółek to firmy surowcowe, popyt na nie napędzany jest głównie rosnącymi cenami ropy, węgla czy stali. Analitycy oczekują też wyraźnej poprawy zysków rosyjskich spółek, choć i tak są i mają one być na koniec roku najtańsze pod względem rynkowej wyceny wskaźnika C/Z wśród wszystkich krajów emerging markets.
Z drugiej strony znalazły się giełda w Indiach i Chinach, gdzie akcje są z kolei najdroższe pod względem rynkowych wskaźników. Indeks pierwszej spadł o ponad 4 proc., przełamując wsparcie w okolicach 19 tys. pkt. Pędząca w Indiach inflacja powoduje, że rosną obawy inwestorów związane z możliwością podwyżki stóp procentowych, a to z kolei ciągnie akcje w dół. Analitycy sądzą, że po przełamaniu wsparcia ceny mogą jeszcze spaść. Od początku roku indeks Sensex stracił już przeszło 8 proc. – najwięcej wśród wskaźników giełd rynków wschodzących.
Z tego samego powodu traciła też giełda w Chinach. W piątek bank centralny Chin podwyższył o 50 pkt bazowych stopę rezerw obowiązkowych banków. Była to siódma na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy podwyżka stopy rezerwy.