Biura turystyczne na razie powstrzymują się od gwałtownych decyzji. – Nie wstrzymujemy wyjazdów, nie wycofujemy turystów, którzy już tam są – powiedział "Rz" prezes Exim Tours Abdelfettach Gaida. Przyznał jednak, że wzrost napięcia osłabia zainteresowanie wycieczkami. – W czwartek liczba sprzedanych wyjazdów do Egiptu spadła w porównaniu ze środą o połowę – dodał Gaida.
Branża prawdopodobnie mocno odczuje ostatnie zawirowania: Egipt i Tunezja to najważniejsze kierunki wyjazdów polskich turystów. – Trzeba się liczyć, że tegoroczne wyniki finansowe touroperatorów będą przez to słabsze. Choć na razie trudno oszacować o ile – mówi dyrektor generalny Oasis Tours Grzegorz Karolewski.
Biura podróży gotowe są na najgorsze. – W każdej chwili jesteśmy w stanie wyczarterować specjalny lot, aby ściągnąć turystów do kraju, podobnie jak w przypadku Tunezji – zapowiedział we wtorek prezes TUI Poland Marek Andryszak.
Resort spraw zagranicznych jednak uspokaja. – Miejsca, w których obecnie przebywają Polacy, są bezpieczne – informował wczoraj rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Ministerstwo nie zaleca też wcześniejszych powrotów z Egiptu do Polski ani nie sugeruje, by wstrzymywać się od wyjazdu w tamtą stronę. Bosacki jednak zaznaczył, że Polacy powinni unikać miejsc, w których trwają demonstracje lub wiece.
Także zagraniczne biura turystyczne wstrzymują się od pospiesznych działań. – Cały czas monitorujemy sytuację i pozostajemy w kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych (brytyjskim – red.) – informował rzecznik biura Thomas Cook. Podobnie jest w Niemczech. – Nie odwołujemy wyjazdów, nie ma też rezygnacji – mówił "Rz" Andreas Smolarczyk, właściciel biura Travel Consulting & Events.