Oprócz Walerija Gałubiewa, Litwini chcą pozbyć się dyrektora wykonawczego Wiktorasa Walentukeviciusa oraz jego rosyjskich zastępców. Wilno tłumaczy, że pod ich kierownictwem firma pomija interesy Litwy przy formułowaniu cen za gaz.

Rząd Litwy ma 17,7 proc. udziału w firmie wobec 38,9 niemieckiego E.ON i 77,1 proc. Gazpromu. Jednak po planowanym podziale Lietuvos Dujos na dwie firmy - transportową i gazową, stanie się największym udziałowcem, chce bowiem wykupić pozostałe akcje.

Ani Niemcy, ani Rosjanie na podział się nie zgadzają, ale mogą znaleźć się pod ścianą, bo Litwa ma już stosowną ustawę i wykonuje unijną dyrektywę - tzw. trzeci Pakiet Energetyczny, który nakazuje podział firm energetycznych wg rodzaju działalności.

W rewanżu Rosjanie nie zgodzili się obniżyć Litwie cen na gaz, a Litwini wnieśli skargę na Gazprom do Komisji Europejskiej. Domagają się ukarania koncernu za wykorzystywanie dominującej roli na rynku. Gazprom jest jedynym dostawcą gazu na Litwę. Zniżki dał bardziej ugodowym sąsiadom - Łotwie i Estonii.