Greccy związkowcy znów protestują przeciwko drastycznym cięciom budżetowym podjętym przez rząd Jeorjosa Papandreu w zamian za pomoc finansową z MFW i UE
W Atenach doszło do starć demonstrantów z policją. Ci pierwsi rzucali kamieniami i koktajlami Mołotowa, służby porządkowe odpowiadały gazem łzawiącym. Mimo to środowe protesty były spokojne i łagodne na tle tych z jesieni i lata ubiegłego roku. Według obserwatorów na ulice greckiej stolicy wyszło zaledwie 20 – 30 tys. osób. Protesty poparli drobni przedsiębiorcy.
Do 24-godzinnego strajku generalnego wezwały centrale związkowe GSEE i ADEDY reprezentujące łącznie około 1,2 miliona pracowników sektora prywatnego i publicznego. W wielu miastach Grecji stanął transport publiczny, zamknięte były urzędy i szkoły.
Rząd w Atenach zobowiązał się, że do 2014 r. zredukuje deficyt budżetowy do 3 procent PKB, z niemal 16 proc. w 2009 r. Władze obcięły płace w sektorze publicznym, podniosły podatki oraz wiek emerytalny.