Przed 38 laty wprowadzono kartki na mięso

28 lutego to szczególny dzień. Tego dnia w 1981 r. wprowadzono na rynek szczególny wynalazek okresu PRL – kartki na mięso.

Aktualizacja: 28.02.2019 13:57 Publikacja: 28.02.2019 13:31

Przed 38 laty wprowadzono kartki na mięso

Foto: Repr. Adam Burakowski

Reglamentacja mięsa, jak została wprowadzona w roku stanu wojennego, tak utrzymała się do końca PRL. Brak mięsa był tak dotkliwym i stałym elementem codzienności, że na jego temat powstały niezliczone żarty. Stary dowcip z epoki pytał, czym się różni przedwojenny sklep mięsny od powojennego? Przed wojną na sklepie było napisane: rzeźnik, a w środku było mięso. Teraz nad sklepem wisi szyld: mięso, a w środku jest tylko rzeźnik. Co to jest: długie, pokręcone, odżywia się głównie nabiałem? Kolejka do mięsnego.

Same kartki nie były w 1981 r. nowym wynalazkiem, pierwsze były stosowane zaraz po II Wojnie Światowej, a w bliższych czasach – pierwsze kartki na cukier wprowadzono 13 sierpnia 1976 r.

O ironio, wprowadzenie kartek było jednym z postulatów porozumień sierpniowych. Kartki na mięso pojawiły się 28 lutego 1981 r., kartki na wędliny, masło, mąkę, ryż i kaszę pojawiły się już kwietniu. 1 września 1981 r. weszły kartki na mydło i proszek do prania. Stan wojenny przyniósł dodatkowo kartki na czekoladę, alkohol, benzynę. Początkowo nie nazywano ich kartkami, ale „biletami towarowymi", bonami czy asygnatami. Co nie zmieniło faktu, że kartki na cukier, potem na mięso, wędliny, alkohol czy nawet małego fiata – były niemal drugą walutą.

Koszmarne ogonki i wykupywanie wszystkiego, co się pokaże

Kartki regulowały, kto może kupić jakie ilości mięsa. Najlepiej było mieć w rodzinie górnika, któremu przysługiwało 7 kg na miesiąc, dwa razy więcej niż robotnikom, trzy razy więcej niż młodzieży. Oczywiście, członkowie partii również mieli swoje priorytety. Kartki regulowały też jakość mięsa, jaką mógł kupić posiadacz cennego „biletu towarowego". Choć historycy i osoby, które pamiętają tamte czasy przyznają, że rozróżnienie było teoretyczne, bo brakowało każdego towaru. Efekt reglamentacji był bowiem zupełnie odwrotny od zamierzonego, kolejki ustawiały się już nawet po chleb. Kochanowski przytacza słowa Mieczysława Rakowskiego z 1981 r. - W ogóle rynek całkowicie się rozpadł w dosłownym tego słowa znaczeniu – notował w lipcu Rakowski. – Koszmarne ogonki i wykupywanie wszystkiego, co się pokaże. Przeciwko obniżeniu przydziałów protestują załogi wielkich zakładów pracy. Rząd oskarżany jest o celowe głodzenie narodu, biologiczne wyniszczenie i temu podobne bzdury". A „Solidarności" nie zostawiała na gospodarczej polityce rządu suchej nitki i alarmowała, że „życie codzienne polskich rodzin staje się udręką".

- Nie skróciło to kolejek przed sklepami, przyczyniając się natomiast do jeszcze większego bałaganu i rozregulowania rynku – pisze prof. Jerzy Kochanowski w swojej książce o czarnym rynku w PRL. Reglamentacja radykalnie ograniczyła możliwości zakupu, a dotyczyła bardzo ważnego aspektu życia, bo dotyczyła aż połowy całej sprzedaży żywności (a z alkoholem nawet więcej). O ironio, nie było towarów, ale były na nie pieniądze, bo społeczeństwo po sierpniowych podwyżkach miało dodatkowe pieniądze.

Jednak luksusy takie jak wędliny dostępne były zwykle przed większymi okazjami i po obowiązkowym odstaniu kilku godzin w kolejne. Co ciekawe, klienci stołówek również musieli mieć przy sobie kartki i gdy kupowali np. kotleta – wycinano kupony odpowiadające porcji mięsa.

Czarny rynek

Kartki wprowadziły natychmiast kilka mechanizmów obchodzenia reglamentacji. Po pierwsze – natychmiast powstał czarny rynek - ludzie się nimi wymieniali lub wręcz nimi płacili. Po drugie, partyjniacy, władza, żołnierze i inni uprzywilejowani ludzie mieli dostęp do tzw. sklepów za żółtymi firankami, gdzie kartki nie obowiązywały. Po trzecie – towary często można było kupić legalnie, a jedynie dużo drożej.

W świecie nieustających promocji w supermarketach trudno to sobie w ogóle wyobrazić. Puste półki w sklepach młodzi ludzie oglądają jedynie podczas zmiany ekspozycji lub likwidacji sklepu. A w stanie wojennym nawet posiadanie kartki na mięso – nie gwarantowało, że petent to mięso kupi. Ona dawała mu prawo do zakupu – gdy był towar. Którego zwykle nie było, zdjęcia z ekspedientkami stojącymi na tle pustych haków nie wzięły się znikąd. Kartki były zresztą przedmiotem specjalnej troski nie tylko klientów, ale i sprzedawczyń. Najważniejszym przedmiotem w sklepie były – nożyczki, którymi ekspedientki wycinały z kartek małe kwadraciki z przydziałem np. na 300 g mięsa. Wycięte kwadraciki wrzucano do kasetek a potem naklejane na kartonowe plansze i drobiazgowo rozliczane.

Jaruzelski poprosił premiera ZSRR o 30 tys. ton mięsa

Skąd takie braki w dostawach mięsa? Jak pisze prof. Jerzy Kochanowski w swojej książce „Czarny rynek w Polsce 1944–1989", atmosferę do wprowadzenia kartek na mięso przygotował kryzys w rolnictwie. 1981 rok był najgorszy od czasu II Wojny Światowej. Już jesienią 1980 r. chłopi masowo wyprzedawali zwierzęta, z powodu braku dla nich paszy. To dało przez chwilę odwrotny efekt, zakłady mięsne były przepełnione – oznaczało jednak rychłe załamanie skupu zwierząt w bliskiej przyszłości. I już w całym 1981 r. skupiono 42 proc. mniej trzody i bydła, a zbóż o jedną czwartą mniej niż w poprzednim roku. Latem sytuacja była już tragiczna, a władza – zdesperowana. Generał Jaruzelski poprosił premiera ZSRR Nikołaja Tichonowa o 30 tys. ton mięsa. Niedostatek mięsa sprawiał, że handel tym towarem na czarnym rynku wszedł w złoty okres. Jak pisze prof. Kochanowski, dochody chłopów ze swojej produkcji wzrosły w 1981 r. o... 67 proc. I nie było kłopotów ze zbytem, nie trzeba było szukać klientów, jak w latach okupacji – przybysze z miast sami trafiali do gospodarstw i akceptowali wygórowane ceny. Takimi szemranymi kanałami sprzedawano nawet 30 do 70 proc. mięsa!

Mięso w ogóle zajmowało szczególną pozycję w okresie gospodarki sterowanej centralnie, jego braki potrafiły wyprowadzać ludzi na ulice, za aferę związaną z nielegalnym handlem mięsem – zginął człowiek w jednym z ostatnich wykonanych w okresie komunizmu wyrokach śmierci za afery gospodarcze.

Jak piszą Piotr Lipiński i Michał Matys w swojej książce – Absurdy PRL, mięso sprzedawane było nawet w... toalecie Pałacu Kultury i Nauki. Przypominają, że mięso, jako artykuł strategiczny - decydowało o losach kolejnych ekip kierowniczych państwa. A władza, gdy nie radziła sobie z brakami, podnosiła ceny . I to uruchamiało rewolucje, jak w 1970 i 1976 r.

Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej