Popyt na instrumenty zabezpieczające przed zmianami kursów nie wrócił jednak jeszcze do poziomu sprzed kryzysu. Wynika to zarówno z obaw klientów przed tymi produktami, jak i większej ostrożności banków.
– Przedsiębiorcy wrócili do zabezpieczania kontraktów rozliczanych w walutach. Transakcje forward (pozwalające na wymianę walut z określoną datą realizacji w przyszłości po uzgodnionym kursie w dniu zawarcia transakcji – red.) cały czas są bardziej popularne od złożonych strategii, ale i po opcje firmy sięgają chętniej niż rok temu. Dotyczy to zwłaszcza dużych korporacji – mówi Oskar Kobierski, dyrektor ds. sprzedaży produktów rynków finansowych BNP Paribas Fortis.
Pewne ożywienie na rynku dostrzega też Adam Pers, dyrektor Departamentu Rynków Finansowych w Raiffeisen Banku. – Niedawne umocnienie euro do poziomu powyżej 4 zł wywołało ożywienie na rynku instrumentów pochodnych. Wielu eksporterów wykorzystało je do zapewnienia sobie atrakcyjnych kursów – wskazuje.
Obserwatorzy rynku podkreślają, że zmienił się charakter umów. Terminowe transakcje walutowe są zawierane niemal wyłącznie w celu zabezpieczenia pozycji pod faktyczne przepływy finansowe firmy. – Od kwietnia 2010 r., kiedy została wprowadzona dyrektywa MiFID, restrykcje co do transakcji terminowych są na tyle duże, że z rynku praktycznie zniknęły ope- racje spekulacyjne – podkreśla Kobierski.