Paliwowy kryzys w Rosji trwa, choć rząd próbuje zastopować rosnący eksport paliw, ustalając nowe cło wywozowe na 450 dol. od tony.
Służba antymonopolowa i prokuratury w poszczególnych regionach wszczęły dochodzenie wobec firm odpowiedzialnych za braki na stacjach oraz tych, które podnoszą ceny bez uzasadnienia.
Gazprom Nieft dziś ogłosił że wysyła do Ałtajskiego Kraju (tam sytuacja jest najgorsza, większość stacji jest zamkniętych z braku paliwa) dodatkowe 5 tys. ton, zwiększając dostawy w kwietniu do 23 tys. ton. Koncern podkreśla, że to o 36 proc. więcej niż rok temu.
Tylko że rok temu w Rosji trwał kryzys, a ropa na świecie taniała. Teraz zagraniczni handlarze paliw wykupują z rosyjskich rafinerii zapasy po cenach dużo wyższych od obowiązujących na rynku wewnętrznym.
Witalij Kriukow, analityk rynku paliw z Moskwy, wyjaśniał w rozmowie z "Rz", że specjaliści oczekiwali takiej sytuacji.