Zdaniem prezesa KHW Romana Łoja kopalnia moźe popracować jeszcze kilka lat, bo kończą się jej złoża. A jeśli zostanie na ekploatacji tz. podbierkowej będzie musiała zredukować zatrudnienie z 1200 do ok. 750 osób. Związkowcy opracowali własny plan przedłużenia żywotności ostatniej czynnej kopalni w Zagłębiu Dąbrowskim. Zakłada m.in. dokładne zbadanie pola rezerwowego znajdującego się pobliżu kopalni. - Z dokumentów holdingu wynika, że tam jest pół miliona ton węgla. Tymczasem z danych, do których my dotarliśmy, wynika, że w polu rezerwowym może znajdować się nawet 5 mln ton węgla, czyli 10-krotnie więcej – mówi Grzegorz Sułkowski, przewodniczący Solidarności
w kopalni Kazimierz-Juliusz.
- Zarząd KHW utrzymuje, że rozpoznanie pola jest nieopłacalne, bo będzie to kosztować, jak szacuje, od 14 do 16 mln zł. Według naszej wiedzy do rozpoznania pola wystarczy 6 otworów badawczych. Wykonanie jednego z nich kosztowałoby ok. 600 tys. zł, czyli razem nieco ponad 3,5 mln zł - wylicza Sułkowski. - Kopalnia jest w stanie sfinansować to przedsięwzięcie własnymi nakładami, bez potrzeby ingerencji inwestora strategicznego, czyli sprzedaży naszego zakładu – przekonuje przekonuje szef zakładowej Solidarności. Zwłaszcza, że kopalnia ta jest dochodowa.
- Tylko za pierwszy kwartał tego roku osiągnęła 3 mln zł zysku. Więc z powodzeniem może wykorzystać te środki na rozpoznanie rezerw – podkreśla Bogusław Kapusta, przewodniczący ZZ Ratowników Górniczych.
Kolejnym ważnym punktem planu przedłużenia żywotności kopalni Kazimierz-Juliusz jest rozwój zakładu przeróbki węgla, który mógłby pozyskiwać i wzbogacać surowiec z innych kopalń. - Wydobywamy najlepsze i najbardziej poszukiwane na rynku gatunki węgla, stąd między innymi