– Problem jest coraz poważniejszy. Już niewielu pracowników ma umowy na czas nieokreślony, dominują czasowe kontrakty. Zatrudnienie też stale spada – mówi Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ „Solidarność". Według danych GUS na koniec 2010 r. w sekcji handel i naprawy pracowało niemal 1,1 mln osób, tylko 0,1 proc. więcej niż rok wcześniej. Wzrost jest symboliczny, a sieci wciąż otwierają nowe sklepy, co powinno się wiązać z zatrudnianiem nowych osób.
W spółce Real, która w ubiegłym roku nie otworzyła żadnych nowych hipermarketów, zatrudnienie spadło o 850 osób. Inne firmy takich danych nie podają. – Na koniec 2009 roku mieliśmy 26,7 tys. pracowników, w 2010 roku zatrudnienie wzrosło do 29 tys. – mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco. Na pytanie, jak te liczby wyglądają bez uwzględnienia nowych inwestycji, już nie uzyskaliśmy odpowiedzi . Podobnie jak w Carrefourze i Auchan. Problem dotyczy w zasadzie wszystkich sieci. – Pracownicy są przeciążeni, wykonują pracę za dwie – trzy osoby. Zjawisko ma miejsce od dawna, ale ostatnio się nasiliło – dodaje Alfred Bujara.
Sieci optymalizują zatrudnienie różnymi sposobami. W ostatnim czasie zwłaszcza w przypadku produktów pakowanych to ich producenci odpowiadają za uzupełnianie braków na półkach. Muszą przysyłać swoich pracowników bądź zatrudniają w tym celu wyspecjalizowane firmy. – Każdy stara się optymalizować koszty. Żeby efektywnie sprzedawać, trzeba mieć dobrze zagospodarowaną półkę. Dlatego w dobrze pojętym interesie dostawcy jest też się o to starać – mówi Adam Stańczak, wiceprezes Partner ASM, która prowadzi takie usługi. Firma podaje, że nie tylko w przypadku sieci spożywczych, ale także budowlanych czy sprzedających elektronikę zainteresowanie taką ofertą rośnie.
– Współpracujemy z dostawcami w zakresie ekspozycji towaru, co wpisuje się w globalne tendencje w branży. Poziom jest zbliżony do tego z lat ubiegłych – mówi Maria Cieślikowska, rzecznik Carrefour Polska.
Kolejnym narzędziem jest wprowadzanie coraz większej liczby pracowników tymczasowych. Choć sieci oficjalnie podają, że to jedynie kilka procent pracowników, to jednak w sklepach widać ich coraz więcej. Niższe doświadczenie pracowników często oznacza dłuższe kolejki przy kasach.