Nowy system obowiązuje od 19 czerwca. Dzięki niemu cena litra oleju napędowego i standardowej benzyny kupionej w promocji na stacjach Orlenu nie powinna przekroczyć 4,99 zł. Ma być, jak deklaruje koncern, ukłonem w stronę kierowców, którzy jak zwykle w okresie wakacyjnym będą teraz potrzebować więcej paliwa.

Od przedwczoraj kierowcy tankujący w sieci płockiego koncernu jednorazowo co najmniej 30 litrów paliwa mogą także liczyć na dodatkowe promocyjne zniżki. Za litr benzyny verva 98 zapłacą o 20 groszy mniej, a za litr standardowej benzyny o 10 groszy mniej, niż wynika z cennika.

– Chcemy w ten sposób pobudzać popyt i zwiększać dalej ilość sprzedanego w naszej sieci detalicznej paliwa – wyjaśnia Marek Podstawa, dyrektor wykonawczy, który w Orlenie odpowiada za segment detaliczny. Według niego w sytuacji, gdy zawirowania na światowych rynkach finansowych i surowcowych są cały czas odczuwalne w Polsce, takie podejście to właściwy krok biznesowy. Przypomnijmy, że podobny manewr Orlen zastosował już na początku lutego tego roku. Choć ropa naftowa wtedy drożała, zarząd koncernu zdecydował o cięciu cen na stacjach benzynowych. Litr paliwa na żadnej z ponad 1700 placówek z logo koncernu nie mógł kosztować więcej niż 5 zł.

Część komentatorów wiązała wtedy decyzję władz Orlenu ze zbliżającym się końcem kadencji i konkursem na zarząd kolejnej. Na obecną akcję promocyjną patrzą z kolei w kontekście zbliżającego się zwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy płockiego koncernu. Odbędzie się 29 czerwca i ma ono zdecydować m.in. o podziale zeszłorocznego zysku blisko 2,36 mln zł. Zarząd rekomenduje pozostawienie zarobku w spółce, ale Skarb Państwa, największy akcjonariusz Orlenu, waha się.

Przed tygodniem Mikołaj Budzanowski, który w MSP odpowiada za branże paliwową mówił „Rz", że ostateczna decyzja w sprawie dywidendy jeszcze nie zapadła. – Trwają analizy, czy faktycznie firma ta potrzebuje tak dużych zasobów pieniężnych – stwierdził wiceminister.