– Sytuacja w handlu międzynarodowym nie jest tak dramatyczna jak dwa lata temu i nie zapowiada globalnej recesji – mówi „Rz" Marc Auboin, doradca ekonomiczny Światowej Organizacji Handlu (WTO). – Wśród firm handlowych widać uzasadnioną ostrożność, ale paniki nie ma – dodaje Rakesh Bhatia, dyrektor działu finansowania handlu w banku HSBC.
Według WTO w 2009 r. wolumen handlu światowego zmniejszył się po raz pierwszy w powojennej historii, i to aż o 12 proc. W ub.r. odbił się jednak o 14,5 proc., a w tym roku powinien powiększyć się o 5,8 proc. Jeszcze bardziej optymistyczne są prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który spodziewa się wzrostu wolumenu międzynarodowej wymiany handlowej o 7,5 proc., a w 2012 r. o 5,9 proc. To oznacza, że handel będzie się rozwijał szybciej niż cała światowa gospodarka.
– Jeśli firma chce się rozwijać, prawdziwą szansę na to daje handel międzynarodowy – mówił wczoraj w Hamburgu szef bankowości komercyjnej HSBC Alan Keir, przedstawiając najnowsze prognozy handlowe tej instytucji i firmy Delta Economics.
Wskazują one, że w najbliższych 15 latach wolumen światowego handlu wzrośnie o 73 proc. Wartość wymiany towarowej zwiększy się w efekcie do 48,5 bln dol., w porównaniu z 27,2 bln dol. obecnie.
Według tych przewidywań do 2015 r. aktywność handlowa będzie rosła o 2 proc. rocznie, by później przyspieszyć do ponad 7 proc. – Nasze prognozy są ostrożniejsze niż WTO, bo wzięliśmy pod uwagę wpływ, jaki na wymianę handlową mają warunki rynkowe, takie jak zmiany cen ropy i akcji, bezpośrednie inwestycje zagraniczne itp. – tłumaczy „Rz" Rebecca Harding, prezes Delta Economics.