Drogie euro i brak śniegu psują zimowy biznes

Biura podróży renegocjują umowy z hotelarzami, by obniżyć skutki osłabienia złotego

Publikacja: 31.12.2011 08:00

Drogie euro i brak śniegu psują zimowy biznes

Foto: bloomberg.com

– Nie pamiętam sytuacji, w której trzeba było odwoływać czartery. A tej zimy musieliśmy to zrobić – mówi wiceprezes Rainbow Tours Remigiusz Talarek.

Dopiero od niedawna sprzedaż zaczyna się rozkręcać. Zwłaszcza do Francji, gdzie mocniej sypnęło śniegiem. Tygodniowa wycieczka w Alpy Francuskie z przelotem i pobytem w 2-osobowym apartamencie kosztuje ok.  2 tys. zł., natomiast już za 1,2-1,5 tys. można dostać miejsce w dużym pokoju 4-osobowym. W hotelach pod Mont Blanc jest już znacznie drożej: od 3,5 do 5,5 tys. Tańsze są natomiast Włochy: tydzień w 3-gwiazdkowym hotelu z dwoma posiłkami plus przelot można kupić już od 2 tys. zł wzwyż. W podobnej cenie, ale z wliczonymi skipasami są wyjazdy autokarowe: 2,3 tys. zł kosztuje tygodniowa wycieczka do Włoch, w kosztach znajduje się korzystanie z lokalnej oferty welness.

Na tegoroczne ceny niewątpliwie wpływa wysoki kurs złotego do euro. To ostatnie zdrożało w porównaniu z ubiegłym rokiem ok. 10 proc. Ale touroperatorzy starają się zmniejszać skutki niekorzystnej wymiany. – Renegocjowaliśmy umowy z hotelarzami. W rezultacie ceny są nawet takie same jak przed rokiem lub niewiele wyższe, w każdym razie podwyżki były mniejsze niż 10 proc. – twierdzi dyrektor produktu w Neckermann Polska Jacek Dąbrowski.

W tym roku dużym powodzeniem cieszą się pobyty w regionach narciarskich z własnym dojazdem. W rejonie Salzburga w Austrii tydzień w 4-gwiazdkowym hotelu z dwoma posiłkami można spędzić za 2 tys. zł. Ale tegorocznym problemem jest wciąż niedostatek śniegu. We włoskim Livigno tygodniowy pobyt w hotelu 3-gwiazdkowym (także dwa posiłki) to wydatek na poziomie 1,5 tys. Tańsze od zachodnioeuropejskich kurortów są natomiast pobyty w Czechach i Słowacji: tygodniowy pobyt (własny dojazd) w 4-gwiazdkowym hotelu w czeskim Harrachovie z dwoma posiłkami to 1,5 tys. zł. W 3-gwiazdkowym w słowackim Popradzie – 1,3 tys. zł.

Na tegoroczną zimę narzekają nie tylko polskie biura podróży. Narciarze płacą Szwajcarom za korzystanie ze stoków, posiłki w restauracjach i inne atrakcje 1,5 mld franków rocznie. W tym roku jednak wszystko jakby się sprzysięgło przeciwko właścicielom alpejskich kurortów. Frank jest drogi, a śniegu mało. efekt ? Wprawdzie na Nowy Rok trudno jest znaleźć miejsce, to jednak od stycznia  miejsc jest do wyboru, zaś ceny hoteli i karnetów spadły. Mimo to nawet sami Szwajcarzy najchętniej jadą na narty do Włoch, Francji, czy Szwajcarii, gdzie ceny są jeszcze niższe.

Już święta Bożego Narodzenia nie były najlepsze. Guy Chanel odpowiedzialny za marketing w Villars, kurorcie oddalonym o 120 kilometrów od Genewy narzeka że jeszcze rok temu świąteczne bookingi robiono jeszcze w sierpniu teraz większość, to były rezerwacje last minute. Chanel przyznaje że  w tym roku w restauracjach w Villars można zjeść o wiele taniej, niż rok temu. przynajmniej o 20 proc, a o 30 proc staniały (poza weekendami)  karnety narciarskie. To nie jest wielka atrakcja w sytuacji ,gdy ok 60 proc narciarzy na szwajcarskich stokach, to cudzoziemcy. połowa z nich używa euro które osłabiło się wobec franka o 20 proc.

Właściciele pensjonatów robią co mogą żeby zachęcić turystów. Nie tylko obniżają ceny ale dorzucają do  wynajmu pokojów  dodatkowe atrakcje, jak na przykład darmowe jazdy saniami.  W Verbier przy płatnościach za karnety i  naukę jazdy kurs wymiany funta i euro na franki jest o 20 proc wyższy od oficjalnego. A jak informuje na swojej stronie Swiss Tourist Board w Davos Klosters, gdzie  zimą wypoczywa europejska śmietanka towarzyska z księciem Karolem na czele każdy kto zarezerwował miejsce do spania otrzyma darmowy  karnet  na wyciągi ( ok 60 franków). Za jazdę na Matterhornie trzeba już zapłacić 86 franków dziennie. Podobnie nie tnie cen Zermatt, chociaż zarządzający turystyką nie ukrywają że od 1 stycznia miejsc jest do wyboru. Nie zmienia to faktu że i Davos Klosters i St Moritz pozostają na 2. miejscu w rankingu najdroższych kurortów narciarskich na świecie. Palma pierwszeństwa należy do norweskiego Hemsedal.

Według danych firmy analitycznej BakBasel  Szwajcarzy odnotowali  w tym sezonie 4,2 procentowy spadek w rezerwacjach turystycznych, bo narciarze chętniej wybierają Austrię. Nie jest to zaskoczeniem, raczej kontynuacją trendu, który trwa niezmiennie od 1993 roku kiedy to spadek wyniósł 13 proc a liczba turystów wyniosła niespełna 13 mln. W przypadku Austrii ta tendencja jest odwrotna i na przykład tak modne kurorty jak Ischgl oraz St. Anton odnotowały wzrost o 6 proc. do 16,5 mln.

Biznes
Donald Trump rozważa sprzedaż czerwonej Tesli – symbolu poparcia dla Elona Muska
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Biznes
Oligarchowie - Unia Europejska: 0-5. Nie będzie zdejmowania sankcji
Biznes
Gigantyczne przejęcie w telekomunikacji. Hurtownik światłowodowy na zakupach
Biznes
Trump rozmawia z Xi, nowa pomoc dla Ukrainy i rekordowe inwestycje w energię
Biznes
Czy należy zakazać reklamy alkoholu? Eksperci są zgodni