Pszczoły nie zapadają w sen i jedzą pokarm zostawiony im przez pszczelarzy na przeżycie zimy. Może okazać się, że pokarmu jest za mało, wówczas pszczoły na wiosnę będą osłabione. Robert Pucer, pszczelarz z Kętrzyna powiedział PAP, że na razie nie wiadomo, w jakiej są kondycji pszczoły. "To się okaże podczas wiosennych przeglądów" - uważa.
"Wiadomo natomiast, że gdy są takie wysokie temperatury podczas zimy, w ulach toczy się wciąż życie. Pszczoły zamiast spać korzystają z pokarmu zgromadzonego w ulu. Przyspieszeniu ulega także cykl rozwojowy, pszczoły szybciej się mnożą. Gdy zaś przyjdzie akurat w tym momencie gwałtowne ochłodzenie, pszczołom grozi wyginięcie" - tłumaczy Pucer.
Podkreślił, że choć prowadzi pasiekę od lat, to nie pamięta, aby pszczoły w styczniu opuszczały ule, teraz to się zdarza. "Gdy zaświeci słońce widzę, że pszczoły wylatują. Godzina poza ulem wystarczy, by w temperaturze około 1 stopnia pszczoła odrętwiała i zginęła. Przez takie wyloty pszczół, także rodzina pozostająca w ulu jest osłabiona" - dodał.
Dodatnia temperatura sprawia też, że przyspieszeniu uległa wegetacja roślin, np. ozimych. Zdaniem Pucera, gdyby doszło do nagłego ochłodzenia, to wiosną pszczoły nie znajdą wystarczająco dużo dla siebie pożywienia na polach.
Jak zaznaczył Ryszard Pałach, pszczelarz z Olsztyna, najlepsze warunki zimowe dla pszczół są wówczas, gdy temperatura spada do minus 10 st. C lub nawet minus 15 st. C. "Wówczas pszczoły zbijają się w kłąb i pozostają w uśpieniu biologicznym. Teraz pozostają w rozluźnionym kłębie, a przez to zużycie pokarmu jest wielokrotnie większe niż podczas mroźnych zim" - wyjaśnił.