Nowy produkt grupy Maspex, nazwany przez nią t – water jest połączeniem wody oraz napoju energetycznego Tiger. Właściciel marek Tymbark i Lubella, którego roczne przychody przekraczają 2,5 mld zł, sprzedaje ten energetyk od ponad roku. Licencji na korzystanie ze znaku udzielił mu Dariusz Michalczewski. Wcześniej przez kilka lat były bokser współpracował z firmą FoodCare. Sąd zakazał jej jednak produkcji Tigera na czas trwania procesu o prawa do marki.
Dorota Liszka, rzecznik prasowy Maspeksu przyznaje, że jednym z powodów wejścia firmy na rynek wody jest jego szybki rozwój. Według instytutu badawczego Euromonitor International woda jest jedną z tych kategorii spożywczych, których sprzedaż urośnie w tym roku najbardziej. Prognozuje, że nasze wydatki na nią urosną o ok. 8 proc., do niemal 4 mld zł. Będą także rosły w kolejnych latach, bo spożycie wody w Polsce jest nadal niższe niż na Zachodzie Europy.
Czy nowy produkt Maspeksu okaże się strzałem w dziesiątkę? - Były na świecie próby wprowadzania energy waters, ale nie znam przykładu produktu tego typu, który odniósł sukces – uważa Adam Bogacz, prezes firmy AKB Consulting, specjalizującej się w branży napojowej.
Pobudzanie w cieniu wojny cenowej
W Maspeksie liczą, że ich nowy produkt przysłuży się energetykom oraz samemu Tigerowi. - Każda innowacja nie tylko buduje rynek, ale i rozwija markę – podkreśla Dorota Liszka.
Perspektywy dla polskiego rynku energetyków, który przez kilka lat rozwijał się w tempie dwucyfrowym, wydają się być jednak mniej atrakcyjne niż te dla wody. Według firmy badawczej Nielsen w ciągu trzech kwartałów 2011 r. wielkość sprzedaży tych napojów zwiększyła się o niecałe 4 proc. W tym samym czasie wartość rynku energetyków skurczyła się jednak o niemal 4 proc. Pod koniec 2011 r. puszka napoju energetycznego kosztowała średnio 2,65 zł. Rok wcześniej jej cena sięgała 2,91 zł, a w 2007 r. 3,25 zł.