Nie można traktować transportu lotniczego jak „dojnej krowy" – ostrzega Tony Tyler, dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). Według szacunków organizacji europejskie linie lotnicze mogą w tym roku odnotować 1,1 mld dol. strat .
Podczas walnego zgromadzenia IATA w Pekinie Tyler wyliczał grzechy władz krajów, które obciążają transport lotniczy. W Indiach władze podniosły opłaty lotniskowe o prawie 700 procent i dopiero po gwałtownych protestach przewoźników obniżyły je. Mimo to ubiegłoroczny wzrost opłat w Delhi wyniósł 346 procent. W efekcie lotnisko w stolicy Indii stało się jednym z najdroższych na świecie. Dostało się także Warszawie, która po raz kolejny została wymieniona jako lotnisko z horrendalnymi cenami paliw.
189 mld dol. o tyle wzrosną koszty linii lotniczych w 2014 r., jeśli zabraknie nowych regulacji
Tony Tyler wypomniał tak-że Komisji Europejskiej decyzje o zamknięciu na dziesięć dni przestrzeni powietrznej nad Europą z powodu wybuchu islandzkiego wulkanu, mimo że pył nie wszędzie uniemożliwiał latanie. Nie mówiąc o tym, że wstrzymanie lotów trwało zbyt długo. Unii Europejskiej dostało się za karanie linii, które nie wykorzystują tzw. slotów (działek czasowych startu i lądowania), kiedy nie ma to uzasadnienia ekonomicznego. – W tej sytuacji przewoźnicy latają nawet wówczas, gdy samoloty mają prawie puste – mówił Tyler. Szef IATA zaapelował do UE o jak najszybsze wprowadzenie w życie zasad Jednolitego Europejskiego Nieba, które obniży koszty nawigacji o 70 proc.
—Korespondencja z Pekinu