Według prognoz tak Boeinga, jak i Airbusa światowy rynek samolotowy w ciągu najbliższych 20 lat sięgnie 4,5 bilionów dolarów.
W poniedziałek 9 lipca rozpoczynają się największe targi lotnicze świata, które odbywają się naprzemiennie w Paryżu i podlondyńskim Farnborough. Zdaniem analityków tym razem wszystko wskazuje na to, że zwycięsko wyjdzie z tego „konkursu piękności" Boeing, który oferuje Dreamlinery oraz swoją najnowszą maszynę 737 MAX. Airbus zdołał jedynie odciągnąć uwagę do amerykańskiego konkurenta, kiedy kilka dni temu zapowiedział budowę fabryki w Alabamie, gdzie zamierza produkować A320 neo, konkurenta B737 MAX. Obydwaj producenci rywalizują również modelami A380 (Airbus) i B747-8 (Boeing), które będą także jedną z największych atrakcji salonu w Farnborough.
Jeśli rzeczywiście spełnią się zapowiedzi analityków, to Boeing znów wróci na pozycję lidera największego producenta samolotów na świecie. Wiceprezes Airbusa ds handlowych, John Leahy przypominał jednak na spotkaniu z dziennikarzami przez tegorocznym salonem, że lata 2011/12 zdecydowanie należały do europejskiego producenta.
Walka jednak będzie zażarta, ponieważ Airbusa zacznie swoją maszynę dostarczać w 2015 roku, podczas gdy najnowocześniejszy samolot Boeinga przyleci do właściciela w dwa lata później. Z tego też powodu w najbliższym czasie należy liczyć się z obniżkami cen samolotów. Przy tym obydwie firmy korzystają z wsparcia swoich rządów w postaci gwarancji kredytowych udzielanych przewoźnikom. Paradoksalne jest, że po rozpoczęciu produkcji w Alabamie z finansowego wsparcia rządu w Waszyngtonie skorzysta także europejski Airbus.
Na nowoczesne,ekonomiczne samoloty naciskają linie lotnicze, które w tej chwili borykają się z bardzo wysokimi rachunkami za paliwa. W kwietniu koszty paliwa sięgnęły 40 proc. operacyjnych wydatków przewoźników. To dlatego, mimo spowolnienia gospodarczego na świecie i kryzysu finansowego linie lotnicze starają się jak najszybciej pozbyć starych, nieekonomicznych maszyn.