Kryzys nie szkodzi drogim samochodom. Marki segmentu premium, mimo słabnącego rynku, sprzedają się dużo lepiej niż auta tańsze. Od początku roku rejestracje takich pojazdów wzrosły w Polsce o prawie 10 proc., czyli ponad trzykrotnie więcej niż samochodów klasyfikowanych w grupie marek popularnych. Zwiększa się także udział drogich marek w rynku: według Instytutu Samar, jeśli w końcu marca wynosił 7,27 proc., to w końcu maja 7,70 proc., a w końcu sierpnia już 7,95 proc.
Świetnie radzi sobie BMW, które od stycznia zwiększyło w Polsce sprzedaż w ujęciu rok do roku o ponad 23 proc. Jeszcze lepiej wyglądają wyniki należącej do tego bawarskiego koncernu marki Mini. Jej rejestracje poszybowały w górę o prawie 63 proc. W ubiegłym miesiącu cała Grupa BMW odnotowała najlepszy sierpniowy wynik w historii, sprzedając na świecie 121,6 tys. samochodów marek BMW, Mini i Rolls-Royce. – W kolejnych miesiącach spodziewamy się dalszego wzrostu – twierdzi Ian Robertson, członek zarządu BMW AG. Jego zdaniem ten rok może być dla marki rekordowy.
W Polsce z niemieckiej „wielkiej trójki" na drugim miejscu pod względem liczby sprzedanych w Polsce aut znalazło się Audi – blisko 3,4 tys. i wzrost o 30,6 proc. Na miejscu trzecim uplasował się Mercedes – 3,2 tys. samochodów, tj. w górę rok do roku o prawie 15 proc.
Kto kupuje drogie samochody? Okazuje się, że przede wszystkim przedsiębiorcy.
– Ten wzrost w dużym stopniu związany jest z rosnącym udziałem w sprzedaży firm, przy jednoczesnym spadku udziału klientów indywidualnych – zaznacza Wojciech Drzewiecki, szef Samaru.