Zrzeszone w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego spółki alarmują, bo trzeci kwartał był kolejnym z rzędu, kiedy mieliśmy do czynienia ze spadkiem sprzedaży diesla. Z danych PKN Orlen wynika, że sprzedaż tego napędzającego gospodarkę paliwa spadła w II kwartale o 8 proc., a w III kwartale o 5 proc. Niektórzy analitycy na tej podstawie zaczęli już wysnuwać tezy, że za taki stan rzeczy odpowiada nadchodzący kryzys.
Olej na szaro
Tymczasem – jak twierdzi branża – większość spadku sprzedaży to efekt działalności szarej strefy. – Straty budżetu z tytułu braku wpływu podatków można szacować na ok. 2 mld zł tylko w odniesieniu do oleju napędowego, dla wszystkich paliw zaś na poziomie 3 mld zł – podaje Leszek Wieciech, dyrektor generalny POPiHN. Z jego wyliczeń wynika, że w pierwszym półroczu szara strefa w handlu olejem napędowym kształtowała się na poziomie 6–7 proc. rynku, czyli ok. 100 tys. m sześc. miesięcznie. Wartościowo to 500 mln zł brutto.
Zdaniem Wieciecha coraz wyższe koszty realizacji obowiązku NCW (narodowego celu wskaźnikowego dla sprzedaży biopaliw) i zapasów obowiązkowych obciążające producentów i legalnych importerów powodują powstawanie tzw. importerów jednorocznych. – Bezpośrednio poszkodowane są działające legalnie koncerny, które w 2011 r. poniosły z tego tytułu straty na poziomie 100 mln zł.
Palący problem
Paliwowe koncerny coraz głośniej mówią już o nielegalnym handlu paliwami, zwłaszcza olejem napędowym. Orlen wskazuje, że decydujący spadek wielkości legalnego obrotu paliwami spowodowany jest szarą strefą. – Sprzedaż diesla w Polsce spada już drugi kwartał z rzędu. Gdyby nie szara strefa, zapotrzebowanie na olej napędowy, nawet przy obecnym PKB Polski, kształtowałoby się na podobnym do ubiegłorocznego poziomie – twierdzi Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes PKN. Zaznacza, że za wlewanie nielegalnego paliwa w dużej mierze odpowiedzialne są rafinerie białoruskie.
500 mln zł miesięcznie zyskała szara strefa handlu olejem napędowym w I półroczu 2012 r.