W 2011 r Gazprom wywiercił w podmorskich złożach rosyjskiej Arktyki cztery otwory i wydał na prace wydobywcze 20,15 mld rubli. W tym roku nie będzie żadnego odwiertu, a prace sejsmologiczne i rozpoznawcze pochłoną niecałe 3 mld rubli (100 mln dol..).
Gazprom ma 19 licencji, ale wciąż nie rozpoczął wydobycia z podmorskich złóż szelfu Rosji, choć ma kilkanaście licencji. Przyczyna jest zaskakująca: w listopadzie Aleksandr Mandel, dyrektor spółki zależnej „Gazprom dobycza szelf" powiedział, że przemysł rosyjski nie jest gotowy do produkcji urządzeń potrzebnych do prac podmorskich w Arktyce.
Wg. dyrektora, aby u siebie takie maszyny produkować, trzeba współpracować ze światowymi koncernami paliwowymi, które posiadają odpowiednie doświadczenie i technologie. Eksperci od początku zwracali uwagę właśnie na brak u rosyjskich gigantów, doświadczenia i technologii potrzebnych do prac podwodnych w Arktyce. O ile Gazprom i Rosneft od lat wydobywają w surowym klimacie Syberii, to na morzach Oceanu Lodowatego mają znikome doświadczenie.
Dlatego dwa dni temu ministerstwo środowiska zaproponowało, by rząd wpuścił na szelf prywatne firmy na zasadach spółek joint venture z państwowymi, podał portal Finmarket. W zamian za dostęp do złóż, prywatne firmy miałyby sfinansować prace geologiczne i sejsmologiczne oraz sprzęt.
Hamulcem sprawnych prac jest także rosyjski gigantyzm. Rosyjskie działki na szelfie, na które Gazprom i Rosneft mają licencje są ogromne - średnio to 42 tys. km kw. podczas gdy w Kanadzie - 1800 km, Brazylii - 800 km, Norwegii - 300 km a USA ...22 km kw..