Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiedział, że niedługo zostaną przyjęte przez rząd przepisy dotyczące coraz bardziej palącego problemu, jakim jest poruszanie się po miastach elektrycznych hulajnóg. Minister nie zdradził szczegółowych zapisów, ale przyznał, że e-hulajnogi przestaną być pieszymi w świetle prawa. Mają one być traktowane, jak pojazdy.
Elektryczna hulajnoga raz traktowana jak pieszy, innym razem to motorower
Ministerstwo nie precyzuje jeszcze, czy oznacza to, że e-hulajnogi będą musiały jeździć po jezdni czy może po drogach rowerowych albo też będą mogły korzystać zarówno z jezdni, jak i dróg rowerowych. Jednak jasno już widać, że elektryczne hulajnogi będą musiały zniknąć z chodników. Od dłuższego czasu jest to postulat podnoszony zarówno przez miejskich aktywistów, jak i przez samorządowców.
OC nie dla hulajnogi, a dla użytkownika
Kontrowersje wokół e-hulajnóg narosły z wielu powodów, u których źródła jest rosnąca popularność tzw. UTO (urządzeń transportu osobistego). Elektryczne hulajnogi potrafią rozpędzić się do 25 km/h, co biorąc pod uwagę masę ciała kierującego i pojazdu sprawia, że przy zderzeniu z pieszym, pieszy nie ma szans wyjść bez szwanku z takiego wypadku. Coraz liczniejsze zdarzenia tego typu dowodzą, ze tak jest, a będzie ich więcej, bo po polskich miastach jeździ już 6 tysięcy takich urządzeń, z czego połowa w Warszawie. W ostatniej głośnej sprawie zderzenia e-hulajnogi z pieszą, mandat dostała piesza.