Od soboty weszły w życie nowe przepisy znoszące narodowy i wewnątrzsieciowy roaming. Obowiązuje wszystkich operatorów komórkowych działających na terenie Rosji. Dotąd obywatele federacji płacili roaming, kiedy z jednego regionu swojego kraju przejechali do drugiego. Bardzo przypominało to czasy sowieckie, w których obywatel z tzw. prowincji wybierając się do Moskwy musiał mieć specjalne pozwolenie.
W Rosji postsowieckiego przez ponad 20 lat obowiązywał dyktat operatorów komórkowych, szczególnie tzw. „wielkiej czwórki - MTS, Megafon, Vimpelcom i Tele2. Naliczali oni opłaty roamingowe za połączenia z sieciami nie tylko innych operatorów, ale i własną, za sms-y, za mobilny internet. Nie trzeba było lecieć do Egiptu, wystarczyło polecieć do Nowosybirska, by słono za używanie tam komórki zapłacić.
Przez lata rosło niezadowolenie z takiej sytuacji. Na wewnętrznym roamingu bogacili się posiadacze sieci komórkowych, oligarchowie (np. Megafon należy do Aliszera Usmanowa). Na początku 2018 r pod naciskiem Kremla, do którego dochodziło coraz więcej niezadowolonych głosów rosyjskich organizacji konsumenckich (jest ich w Rosji bardzo mało-red), wielka czwórka obniżyła opłaty za wewnętrzny roaming.
Według danych Federalnej Służby Antymonopolowej, w zależności od operatora cena roamingu krajowego spadła od 2 razy do 10 razy w stosunku do dotychczasowych opłat. We wrześniu wielka czwórka zniosła roaming wewnątrzsieciowy, który obowiązywał, kiedy abonent znajdował się w innym rejonie aniżeli ten, gdzie podpisywał umowę. Rozmowy przychodzące dostały taryfę zerową, a ceny za sms-y, internet oraz rozmowy wychodzące zostały obniżone od 2,5 do 10 razy.
Wciąż jednak rosyjscy abonenci płacili roaming w swoim własnym kraju. Ta chora sytuacja została zlikwidowana dopiero od 1 czerwca 2019 r. Przedstawiciele wielkiej czwórki potwierdzili agencji RIA Nowosti, że wszystkie przychodzące rozmowy w podróżach po Rosji są bezpłatne, niezależnie od tego z usług jakiego operatora korzysta rosyjski abonent.