Do tej pory wykonano w Polsce 46 odwiertów poszukiwawczych dotyczących ropy i gazu znajdujących się w skałach łupkowych, a cztery kolejne są w trakcie realizacji. To oznacza, że jesteśmy w połowie drogi do tego, aby mniej więcej określić, jakie – i czy w ogóle – mamy szanse na wydobycie surowców na skalę przemysłową.
Dotychczasowe prace zajęły nam trzy lata, licząc od daty zakończenia pierwszego łupkowego odwiertu. – Na kolejne 50 możemy czekać dłużej, bo poszukiwania idą coraz wolniej i trudniej. Powodem jest zwłaszcza brak wystarczających działań wspierających ze strony administracji centralnej i lokalnej – mówi Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Jego zdaniem państwo stało się agresywne w relacjach z inwestorami, co widoczne jest chociażby przy konsultacjach prowadzonych w zakresie wprowadzenia zmian w prawie geologicznym i górniczym. Chodzi m.in. o nieakceptowane przez branżę zapisy dotyczące udzielania i wykonywania prac na koncesjach, czy rolę państwowego Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych.
Nierealne plany
– Z zobowiązań koncesyjnych wynika, że firmy powinny wykonać do końca bieżącego roku 28 otworów obligatoryjnych dotyczących gazu z formacji łupkowych – informuje Anna Ostrowska z Ministerstwa Środowiska. Można mieć wątpliwości, czy te deklaracje zdążą wypełnić, biorąc pod uwagę, że w pierwszej połowie tego roku zakończyły zaledwie siedem otworów. Dodatkowo resort środowiska informuje, że do 2021 r. firmy zaplanowały wykonanie 352 odwiertów, w tym 124 są obowiązkowe.
Półtora roku temu resort skarbu przedstawił ambitne plany, zgodnie z którymi w 2014 r. będziemy mieli wykonanych około 200 odwiertów. Co więcej, rok później miało ruszyć komercyjne wydobycie. Dziś w realizację tego celu chyba już nikt nie wierzy.