Rosnąca sprzedaż gier komputerowych w postaci cyfrowej (przez Internet) oraz fakt, że współczesne gry wymagają, żeby komputery czy konsole, na których są zainstalowane, były podpięte do sieci, przyciągają do tego segmentu rynku IT hakerów.
Gracze narażeni są na różne rodzaje ataków cyfrowych na swoje komputery i systemy. Serwisy takie jak Steam (największa na świecie cyberplatforma do sprzedaży gier wideo) aż roją się od cyberoszustów sprzedających dostęp do kont w grach. Z atakami muszą się również liczyć same firmy z branży gier.
Szczególną aktywność, według firmy Kaspersky Lab (jeden z czołowych światowych producentów oprogramowania antywirusowego), w tym roku wykazywała grupa Winnti, która specjalizuje się w kradzieży cyfrowych certyfikatów podpisanych przez legalnych producentów oprogramowania oraz kradzieżach własności intelektualnej, w tym kodów źródłowych do projektów gier internetowych.
Zagrożone hity
Szkodliwe oprogramowanie wpuszczane do sieci przez cyberoszustów atakuje zazwyczaj konkretne gry, np. popularnego Minecrafta. Jeden z tegorocznych „produktów" hakerów, stworzony przy użyciu Javy, obiecywał graczowi dodatkowe opcje, takie jak blokowanie innych użytkowników. W rzeczywistości jednak kradł w tle nazwy użytkowników i hasła.
Z kolei po premierze „Grand Theft Auto V" (jeden z największych tegorocznych hitów) w sieci pojawiły się oferty od różnych portali, które oferowały możliwość pobrania jej za darmo. Zamiast gry internauci pobierali jednak szkodliwe oprogramowanie.