Reklama

Cybergeddon czyha na pieniądze

Wielkie sieci handlowe i firmy IT zgodnie przyznają — kradzież danych z transakcji finansowych i kart kredytowych jest bardzo dotkliwa. Zgadzają się jednak i w tym, że ich zwalczanie bądź próby uniemożliwienia kradzieży danych z sieci jest zbyt kosztowne, żeby się opłacało — wynika z dyskusji na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos poświęconej kradzieży danych z sieci.

Publikacja: 26.01.2014 17:00

Cybergeddon czyha na pieniądze

Foto: Bloomberg

W ostatnich dniach sieć tanich hipermarketów Target przyznała, że doszło do wycieku danych z 40 milionów kart kredytowych i debetowych należących jej klientów. — Takie sytuacje będą się zdarzały w przyszłości. Nie ma jednak możliwości, aby ten proceder zatrzymać. Prowadzimy z nim nieustanną walkę, ale nie jesteśmy w stanie ogłosić zwycięstwa — tłumaczyć prezes firmy IT, Wipro TK Kurien. —To jest piractwo naszych czasów — tłumaczył. I  zapewniał, że wypływ środków z prywatnych kart kredytowych, choć dotkliwy, to jednak jest niczym w porównaniu ze stratami wynikającymi z nietrafionych inwestycji w instrumenty pochodne, w które przed kryzysem uwikłały się nawet największe banki na świecie.

— Systemy zabezpieczające dane przed kradzieżą są bardzo kosztowne, tym droższe im skuteczniejsze — tłumaczył Kurian. Jego zdaniem możne je stosować w przypadku ochrony danych osobistych, ale nie da się ich wykorzystywać przy wszystkich transakcjach. Dlatego hakerzy wykorzystywali i będą wykorzystywać okazje, kiedy tylko się nadarzą.

Według opublikowanych przez Micosoft wyników badań, osoby dokonujące transakcji internetowych, bądź używający kart kredytowych na pierwszym miejscu stawiają prywatność dokonywania takich przelewów, dopiero na drugim ich bezpieczeństwo. Jednakże wiadomo, że im więcej danych osobowych znajdzie się w Internecie, tym trudniejsza staje się walka z ich kradzieżą.

W debacie o ochronie danych w sieci wziął udział premier Izraela, Benjamin Netanyahu, który robił wszystko, żeby zareklamować zaawansowanie izarelskich firm IT. — Nasz kraj jest dzisiaj na trzecim miejscu na świecie pod względem skuteczności zabezpieczeń w sieci — mówił.

Zagrożenia dla transakcji w sieci znalazły się także w raporcie opublikowanym przez Światowe Forum Ekonomiczne, jako jedno z najpoważniejszych ryzyk zagrażających światu. W raporcie znalazł się „najgorszy scenariusz", w którym nieustannie dochodziłoby do naruszeń bezpieczeństwa danych znajdujących się w sieci, tzw „cybergeddona", kiedy hakerzy mieliby więcej władzy, niż uprawnieni do legalnego dostępu do danych. Autorzy raportu WEF uważają, że takie ryzyko jest bardzo odległe. jednakże nie ma wątpliwości, że po takich incydentach, jak to było w przypadku Targeta staje się ono coraz bardziej realne.

Reklama
Reklama

—Internet ułatwił nam życie, ale zaufanie do sieci gwałtownie spada, ponieważ dane zagrożone są wykorzystaniem niezgodnym z pierwotnymi założeniami, skutecznością działań hakerów oraz naruszeniem prywatności korespondencji — wskazuje Axel Lehman, odpowiadający za zarządzanie ryzykiem w Zurich Insurance Group.

Wpadka Targeta była jednym z głównych tematów dyskusji w Davos i zdaniem Michaela Fertika, szefa firmy reputation.com spowodowała, że klienci coraz chętniej teraz będą korzystali z gotówki, a nie z kart. Jego portal zajmuje się pomocą klientów dokonujących zakupów w sieci, aby ich transakcje były bardziej bezpieczne. Fertik przyznał również, że po wpadce Targeta jego portal zyskał nowych klientów. Dodał jednak, że zabezpieczenia kart kredytowych i debetowych w USA są znacznie mniej skomplikowane, niż technologie PIN i czipów już od lat stosowane w Unii Europejskiej. — Zamontowanie czipów w kartach powoduje, że hakerzy muszą się trochę natrudzić — tłumaczy Fertik. Jego zdaniem jest to wyłącznie problem organizacyjny i trzeba się z nim uporać. A argument, że nie warto, bo lada chwila może zostać wprowadzony jeszcze bardziej udoskonalony system, ochrony danych nie ma znaczenia.

Tyle, że w Stanach Zjednoczonych mimo wszystko dochodzi do znacznie mniejszej liczby karcianych oszustw i dlatego banki z wielką rezerwą podchodzą do wprowadzania kosztowanych i skomplikowanych zabezpieczeń. — To tylko kwestia wyboru co się bardziej opłaca. Wyrównać klientom straty, czy wprowadzić kosztowne zabezpieczenia. Wybór należy do nas — mówił w Davos jeden z amerykańskich bankierów.

W ostatnich dniach sieć tanich hipermarketów Target przyznała, że doszło do wycieku danych z 40 milionów kart kredytowych i debetowych należących jej klientów. — Takie sytuacje będą się zdarzały w przyszłości. Nie ma jednak możliwości, aby ten proceder zatrzymać. Prowadzimy z nim nieustanną walkę, ale nie jesteśmy w stanie ogłosić zwycięstwa — tłumaczyć prezes firmy IT, Wipro TK Kurien. —To jest piractwo naszych czasów — tłumaczył. I  zapewniał, że wypływ środków z prywatnych kart kredytowych, choć dotkliwy, to jednak jest niczym w porównaniu ze stratami wynikającymi z nietrafionych inwestycji w instrumenty pochodne, w które przed kryzysem uwikłały się nawet największe banki na świecie.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Biznes
Hyundai w ogniu napięć USA–Korea Płd. Fabryka w Georgii opóźniona przez akcję służb
Biznes
Zakupy systemów antydronowych, kłopoty niemieckiego eksportu i decyzja EBC
Biznes
Prezes Totalizatora Sportowego: Jest silne lobby, które chce znieść monopol państwa
Biznes
Elon Musk nie jest już najbogatszym człowiekiem świata. Jest nowy król bogactwa
Biznes
Rosyjskie drony nad Polską, strategia rozwoju do 2035 i IPO Smyka
Reklama
Reklama