Podczas salonu samochodowego w Pekinie Dieter Zetsche, prezes niemieckiego koncernu Daimler-Benz, sceptycznie wypowiedział się o planowanej przez Teslę inwestycji. - Pytanie brzmi kiedy realnie pojawi się nowa generacja baterii. Jaka to będzie technologia? Litowo-powietrzna, litowo-siarkowa? Nikt obecnie nie zna odpowiedzi na te pytania - podkreśla Zetsche, którego firma posiada 4,3-proc. pakiet akcji Tesli. Jego zdaniem inwestycja w fabrykę baterii litowo-jonowych, powszechnie stosowanych także w przenośnych urządzeniach mobilnych, może być spóźniona.
Obecnie na światowym rynku baterii litowo-jonowych panuje brak odpowiedniej podaży, co uderza w Teslę, która wykorzystuje je w swoich elektrycznych samochodach. Firma Elona Muska twierdzi, że posiadanie własnych zakładów pozwoli na obniżenie kosztów montażu i umasowienie produkcji. Według Tesli do 2020 r. jej fabryka ma produkować więcej baterii litowo-jonowych niż wynosiła ich cała światowa produkcja w 2013 r. Kalifornijska firma w 2013 r. wyprodukowała 24 tys. sztuk aut, a własna fabryka ma zwiększyć jej moce produkcyjne do 500 tys. sztuk rocznie.
W ostatnich dniach notowania Tesli na NASDAQ, której obecna kapitalizacja to 25,6 mld USD, mocno się wahały. Niedawną zwyżkę napędziły słowa Muska, który w Pekinie stwierdził, że Tesla rozpocznie produkcję aut w tym kraju w ciągu najbliższych 3-3 lat. - Chiny to dla nas bardzo ważny rynek. Niedługo rozpoczniemy duże inwestycje w stacje do ładowania baterii - dodał Musk. Podkreślił, że obecnie firma widzi silny popyt na jej flagowy i jedyny obecnie produkt - Model S. - Myślę, że prawdopodobnie popyt jest większy niż możemy mu sprostać w tym roku - stwierdził Musk.
Wcześniej Tesla planowała, że w tym roku sprzedaż Modelu S sięgnie 35 tys. sztuk. Łącznie od połowy 2012 r. do końca 2013 r. do klientów trafiło 25 tys. tych samochodów.