Według danych rządu federalnego w 2013 roku sprzedano w USA prawie pół miliona tłumików do różnego rodzaju broni, o 37 proc. więcej niż rok wcześniej, kiedy nabywców znalazło 360 tys. sztuk tych urządzeń. Dla porównania – w 2011 roku kupiono tylko 211 tys. tłumików.
Według ekspertów od rynku broni tłumikowy boom to uboczny efekt gwałtownego wzrostu popytu na broń po serii zamachów w ubiegłych 2-3 latach. Obawy, że Kongres i administracja mogą utrudnić zakup pożdanego karabinu, czy pistoletu spowodowały, że Amerykanie zaczęli masowo je kupować. Producenci broni palnej tacy jak Smith &Wesson, czy Rugier zaczęli raportować rekordowe zyski. Teraz przyszła kolej na dodatkowe akcesoria – tłumaczy na portalu Money/CNN Ben Shim, analityk rynku zbrojeniowego w CRT Capital Group. Do nich zalicza właśnie się tłumiki. Oprócz nich Amerykanie dokupują także celowniki laserowe, futerały, latarki, czy kolby. Według analityków tłumiki zaczęły się cieszyć szczególną popularnością wśród myśliwych. Pozwalają bowiem na oddanie pdoczas polowania kilku strzałów bez płoszenia zwierzyny. Można ich legalnie używać do odstrzału zwierząt w 29 stanach.
Zgodnie z ustawą z 1934 roku National Firearms Act amerykański rząd federalny klasyfikuje jednak tłumiki nie jako akcesorium, ale jako samą broń. Zakup tego urządzenia wiąże się więc z koniecznością wystąpienia z podaniem do ATF i opłaceniem 200-dolarowego podatku. Obecnie proces udzielania zezwolenia zajmuje 9-10 miesięcy. Nie zraża to jednak potencjalnych nabywców, mimo że tłumiki nie są tanie. Ich cena waha się w USA w granicach 750-1400 dolarów.