Polskim firmom nastawionym na zagraniczną ekspansję robi się ciasno na rynkach rozwiniętych. Aby dalej i szybciej rosnąć, sięgają do krajów rozwijających się: słabo rozpoznanych, ale dających dużo lepsze perspektywy. Zdaniem wiceminister gospodarki Ilony Antoniszyn-Klik można tam znaleźć środki do produkcji, duży zbyt na własne produkty, wreszcie dostęp do nowych technologii poprzez łączenie się z lokalnymi przedsiębiorcami. Do tego – co dla polskich przedsiębiorców ma coraz większe znaczenie – także dostęp do surowców.
Pęd do Afryki
Jednym z najbardziej perspektywicznych rynków jest Afryka, zwłaszcza jej zachodnia część. Obiecujący jest Senegal, którym interesuje się grupa kilkudziesięciu polskich ?spółek. Jest zresztą już częściowo rozpoznany dzięki inwestycji Grupy Azoty. Spółka kupiła tam udziały w firmie posiadającej koncesję na eksploatację złóż fosforytów, które potem będzie mogła przetwarzać i sprzedawać, budując lokalny rynek. A to dopiero początek. – Senegal jest przyczółkiem, z którego będzie można prowadzić ekspansję na inne afrykańskie rynki – tłumaczy wiceprezes Grupy Azoty Krzysztof Jałosiński.
Kolejnymi interesującymi dla polskich firm rynkami mają być Wybrzeże Kości Słoniowej oraz Ghana, a także Togo, Benin, Gambia. – Chodzi nam nie tylko o surowce, także o wymianę handlową i inwestycje w innych obszarach, jak sektor rolno-spożywczy, maszynowy, sprzętu elektronicznego czy energetyka odnawialna – twierdzi wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Kacperczyk.
Duże szanse na biznes może dać Republika Południowej Afryki. Mamy szansę na duży eksport żywności do tego kraju. W grę wchodzi zwłaszcza eksport drobiu, wieprzowiny i cielęciny oraz mleka. – Możemy w krótkim czasie zdobyć kontrakty warte 200 mln dolarów rocznie – mówił „Rz" były radca polskiej ambasady w RPA Ryszard Nowosielski. Szacuje się, że importowe potrzeby RPA sięgną w przyszłym roku 407 tys. ton drobiu, 44 tys. ton wieprzowiny i przeszło 5 tys. ton cielęciny. A w kolejnych latach będą mocno rosły.
Ale możliwości ekspansji jest dużo więcej, choć nie wszystkie są wykorzystywane. Przykładowo polskie firmy powinny już być w Angoli, Mozambiku, Zimbabwe. To rynki, które też szybko się rozwijają. Polscy przedsiębiorcy co prawda pokazują się na targach obejmujących te kraje, ale na tym się z reguły kończy.