Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, przyczyną było znaczące wyhamowanie sprzedaży ciągników samochodowych - przeważającej części całej grupy. W sumie liczba rejestrowanych samochodów ciężarowych zmniejszyła się o 11,1 proc. Za to w segmencie autobusów lipiec wypadł korzystnie. Odnotowano ponad 2,5 krotny wzrost rok do roku i 2 krotny w porównaniu z czerwcem: liczba rejestracji wyniosła 178 sztuk.

Od początku roku przybyło 10,4 tys. nowych pojazdów użytkowych o masie powyżej 3,5t. Skumulowany rezultat jest wyższy o 3,0 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. Segment samochodów ciężarowych zwiększył się w tym czasie do 9,6 tys. sztuk a autobusów o 28,1 proc. do 862 sztuk. W obu tych grupach dużą rolę odgrywały w tym okresie rejestracje limitowanych ilości pojazdów spełniających jeszcze starą normę emisji spalin Euro V. Zaskakująco dobrze prezentuje się natomiast wzrost ilości pojazdów spełniających już normę Euro VI. Od stycznia do lipca stanowiły one prawie 70 proc. rejestracji.

Dobrze wypada rynek aut użytkowych w UE. Według zrzeszającej europejskich producentów organizacji ACEA, w czerwcu liczba rejestracji samochodów użytkowych przekroczyła 166 tys. i była o przeszło jedną dziesiątą wyższa niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Skumulowane rejestracje liczone od stycznia do końca czerwca wyniosły 912,7 tys. pojazdów, co jest wynikiem lepszym od ubiegłorocznego o 9,3 proc. Wzrosty sprzedaży odnotowano na wszystkich największych rynkach: we Francji popyt zwiększył się niewiele – o 0,4 proc., ale w Niemczech podskoczył o 8,3 proc., w Wielkiej Brytanii o 11,1 proc., we Włoszech o 13,6 proc., a w Hiszpanii poszybował o 38 proc.

Sytuacja w poszczególnych segmentach rynku mocno się jednak różni w zależności od rynków. W przypadku najcięższych samochodów ciężarowych o nośności powyżej 16 ton pierwsze półrocze zakończyło się wzrostem popytu na poziomie 5,7 proc. i sprzedażą 105,4 tys. pojazdów. Ale jeśli rynek niemiecki wzrósł o 19,4 proc., a włoski o 15,4 proc., to we Francji wyniki pogorszyły się o 6,7 proc., a w Wielkiej Brytanii poszybowały w dół o 26,5 proc.