Jak na razie skutecznego leku na ebolę nie ma. Japończycy z koncernu Fujifilm robią postępy w dopracowywaniu swojego środka o nazwie Favipravir, ale wciąż nie ma jednoznacznych dowodów skuteczności jego i pozostałych leków dostępnych na rynku doświadczalnym. W połowie września Centralny Fundusz Reagowania w Sytuacjach Awaryjnych przy ONZ określił, że do walki z groźnym wirusem potrzeba co najmniej 988 mln dolarów. Taka kwota byłaby w stanie powstrzymać epidemię, zaoferować zarażonym odpowiednie leczenie, zabezpieczyć stabilność w zagrożonych miejscach i zapobiec powstawaniu kolejnych ognisk eboli.
Potrzebny miliard dolarów
Kilka dni później prezydent Obama apelował na forum międzynarodowym o pomoc do wszystkich krajów świata. Mówił o tym, że w pojedynkę nie da się wygrać takiej walki, że prawdziwa siła może powstać dopiero, gdy siły zostaną połączone. Jednak nie wszystkie państwa angażują się w zapobieganie eboli i do tej pory zebrano jedynie 26 proc. z wymaganej kwoty. Kolejne 16 proc. środków zostało obiecanych, ale jeszcze nie przekazanych. Przeważającą większość zebranej sumy (70 proc.) stanowią pieniądze z Banku Światowego, Afrykańskiego Banku Rozwoju oraz Stanów Zjednoczonych. Wciąż to zaledwie 18 proc., czyli niecała 1/5 budżetu określonego początkowo przez ONZ.
Pozostałe kraje przekazały o wiele mniej. Nawet te – jak Niemcy – w których notuje się przypadki śmiertelne tego wirusa. Na stronie brytyjskiego dziennika Guardian można znaleźć aktualizowane zestawienie wszystkich podmiotów, które wpłacają pieniądze na walkę z wirusem. Według niego Madryt zaoferował do tej pory nic, a Berlin planuje zbudować szpital polowy na 300 łóżek oraz wysłać na front walki z ebolą 500 wolontariuszy. Na razie trwa wybieranie najlepszego miejsca w Afryce zachodniej pod taką placówkę. Na liście nie ma także podmiotów z Rosji, Izraela czy Włoch. Nie można na niej znaleźć także nikogo z Polski. Według szacunków Banku Światowego kraje zagrożone epidemią mogą do końca 2015 roku ponieść ponad 32,6 mld dolarów strat z tego tytułu, zatem opłaca się bardziej skompletować wymagany miliard niż tracić o wiele więcej.
Giganci IT także pomagają finansowo