Kontrakt na dostarczanie do odbiorców rent i emerytur to łakomy kąsek. Poprzedni przetarg, który wygrała Poczta Polska, wart był 370 mln zł. Według Rafała Brzoski, prezesa InPostu, ZUS jednak słono przepłacił.
- My mogliśmy go zrealizować za połowę tej kwoty. Niestety specyfikacja zamówienia była tak napisana, że Poczta wiedziała, iż jest jedynym podmiotem, który może wystartować. Stąd oferta z rabatem na poziomie jedynie -1 proc. od oficjalnego cennika – tłumaczy Brzoska.
Według niego przetarg dla ZUS od początku był napisany w taki sposób, aby nikt inny nie wystartował.
- Po stronie ZUS widać było brak chęci i wyjątkowo złą wolę. To skandaliczne, bo PP wiedząc, że w przetargu będzie mieć konkurentów, jest w stanie dać nawet 60 proc. rabatu. Stracił na tym ZUS, czyli finalnie podatnicy. Oszacowaliśmy, że przez te dwa lata ZUS stracił między 150 a 250 mln zł. I tylko i wyłącznie dlatego, że nie pozwolono konkurować prywatnym podmiotom – twierdzi prezes InPostu. Dziś ZUS, który jest największym nadawcą przekazów w kraju.
Według Rafała Brzoski często płaci nawet dwa razy więcej za usługę Poczty Polskiej (PP) niż znacznie mniejsze podmioty są w stanie uzyskać w przetargu otwartym, w którym startuje konkurent PP.