– Zero tolerancji dla korupcji – mówi szwedzkiemu dziennikowi „Gefle Dagblad" Olof Faxander, prezes koncernu Sandvik, potentata w produkcji górniczych kombajnów, który dostarcza urządzenia do wielu polskich kopalń. W wywiadzie odnosi się do opisywanej przez „Rzeczpospolitą" największej – jeśli chodzi o skalę wręczonych łapówek, w sumie 9 mln zł – ujawnionej afery korupcyjnej w górnictwie. Do wręczania łapówek przyznał się Andrzej J., wieloletni prezes Sandvika w Polsce (wcześniej działającego pod nazwą Voest Alpine Technika Górnicza i Tunelowa, którą kupił szwedzki koncern). Jak mówi prezes Faxander, Sandvik w 2012 r. przeprowadził własne śledztwo i zwolnił osoby za to odpowiedzialne. W rozmowie z „Gefle Dagblad" nie wyjawia kogo. Można się domyślić, że m.in. ówczesnego prezesa Andrzeja J. oraz dyrektora ds. handlowych Wacława B. (dziś jest oskarżony o wręczanie łapówek). Zmienił też ostatniego szefa polskiego oddziału. Obecnie jest nim Gary Hughes.
Po aferze korupcyjnej kilka miesięcy temu wprowadzono zaostrzone zasady etyki biznesu i Sandvik wymaga od swoich dostawców, aby respektowali wszystkie prawa lokalne i nie stosowali nielegalnych praktyk, takich jak wyłudzania, defraudacja lub łapówkarstwo.
Prezes Faxander w wywiadzie podkreślał, że korupcja jest sprzeczna z zasadami etyki i kodeksem postępowania koncernu. – W Polsce walka z korupcją jest traktowana poważnie, o czym świadczy nasza sprawa. Mamy wysokie standardy i godny pożałowania jest fakt, że występujemy w tej sprawie. Współpracujemy z organami zaangażowanymi w wyjaśnianie tych spraw w Polsce i Austrii, pozwólmy polskim sądom to ocenić – powiedział.
Jak pisała „Rzeczpospolita", w ciągu dziesięciu lat pod wodzą Andrzeja J. polski Sandvik Minning and Construction wysforował się na pozycję lidera.
– Jeśli spojrzeć na daty, nie można powiedzieć, że wyniki w Polsce się wyróżniają. Wzrost był silny wszędzie. Były kraje, które miały lepszą wydajność niż w Polsce – tłumaczy prezes Faxander w wywiadzie dla dziennika.