Akcje siódmej na świecie grupy samochodowej rosły od początku ubiegłego roku dzięki nadziejom na pełne przejęcie Chryslera przez Fiata i na spełnienie od dawna obiecywanej przemiany dzięki debiutowi na Wall Street. Skoczyły o ponad 80 proc. od października, gdy szef grupy, Sergio Marchionne ogłosił plan wyodrębnienia Ferrari i przekazania dużej części akcji bardzo cenionego producenta sportowych aut inwestorom FCA.
Cześć analityków sądzi, że po usamodzielnieniu Ferrari na początku 2016 r., akcje FCA stanieją, bo inwestorzy zwrócą znów uwagę na ogromny dług tej spółki i na wyzwania dla ambitnego planu odrodzenia grupy, którego głównymi elementami jest rozwój marek Jeep i Alfa Romeo.