Umowa oznacza, że GM zostanie oskarżony w postępowaniu karnym o ukrywanie tego defektu przed organami nadzoru i o oszukiwanie konsumentów, ale procedura zostanie zawieszona do czasu dotrzymania przez koncern postanowień umowy. Nie będzie oskarżeń wobec pojedynczych osób - podały dwa źródła.
Koncern spodziewał się zapłacenia 900 mln, mniej niż Toyota, która w podobnym przypadku musiała zapłacić 1,2 mld dolarów. Koncern i prokuratury z Nowego Jorku i Waszyngtonu odmówiły wypowiedzi.
Szczegóły porozumienia z rządem nie były natychmiast znane, nie wiadomo zatem, ile zarzutów zostało postawione koncernowi, czy zgodził się zatrudnić niezależnego kontrolera, jak wiele czasu będzie potrzebować na wykonanie porozumienia i umorzenie całej sprawy. Porozumienie z prokuraturą o odroczonym oskarżeniu wymaga zatwierdzenia przez sąd.
- Mam nadzieję, że resort sprawiedliwości doprowadzi do wykazania pełnej odpowiedzialności GM i wymusi na nim przyznanie się do tego, a także do kar pieniężnych - powiedział agencji Reutera demokratyczny senator Richard Blumenthal z Connecticut.
GM odpisał w 2014 r. łącznie 4,2 mld dolarów na pokrycie kosztów związanych z akcjami przywoławczymi i na specjalny fundusz utworzony na wypłatę odszkodowań ofiarom wadliwej stacyjki. Nie wiadomo na razie, czy koncern przeznaczy dodatkowy odpis na ugodę dotyczącą trybu karnego.