Władze spółki jako oficjalną przyczynę odejścia podały "brak zgody w sprawie struktury operacji Ameryce Północnej". Volkswagen zastrzegł przy tym, że dymisja Vahlanda nie ma nic wspólnego ze skandalem z fałszowaniem emisji spalin w samochodach z napędem diesla. Według amerykańskich mediów kolejna zmiana na szczycie VW wpisuje się w cały ciąg dramatycznych wydarzeń towarzyszących ujawnieniu afery spalinowej. Sprawą interesuje się już zarówno niemiecka prokuratura i władze regulacyjne, jak i amerykański Departament Sprawiedliwości. W USA przeciwko Volkswagenowi wniesiono już cały szereg pozwów zbiorowych.
Vahland, który kierował wcześniej grupą Skody otrzymał 25 września nominację na szefa oddziału północnoamerykańskiego. Miał czuwać nad działalnością koncernu w USA, Kanadzie i Meksyku. Zmiana była częścią personalnego trzęsienia ziemi po odejściu dyrektora generalnego Volkswagena Martina Winterkorna i wybuchu skandalu z fałszowaniem danych o emisji spalin w 11 milionach samochodów. W wyniku wewnętrznego śledztwa zawieszono też w obowiązkach kilku przedstawicieli kierownictwa.
Nie wiadomo dokładnie, dlaczego Vahland – według oficjalnego komunikatu – "zdecydował się na opuszczenie spółki" i na czym polegały różnice w wizji rozwoju, których nie udało się pokonać. Według planów reorganizacji Vahlandowi miał podlegać dotychczasowy szef Volkwagena na Stany Zjednoczone Michael Horn, który niedawno musiał zeznawać w Kongresie w sprawie skandalu spalinowego.
Tomasz Deptuła (Nowy Jork)