Powód do debaty dał Danny Meyer, właściciel sieci restauracji dla klasy średniej Universal Hospitality Group, który z dnia na dzień zarządził, że likwiduje zwyczaj dodatkowego wynagradzania kelnerek i kelnerów.
Według Meyera za decyzją stała przede wszystkim chęć wyrównania wysokości wynagrodzeń w restauracjach, bo w wielu miejscach kucharze i pracownicy zaplecza nie biorą udziału w podziale napiwków.
- Od 21 lat mnie to męczyło. Uważałem system wręczania napiwków za nieetyczny. Nie dajemy dodatkowych pieniędzy naszym lekarzom za dobrą diagnozę, ani pilotom, że wylądowali bezpiecznie. To upokarzająca praktyka – mówił szef w Universal Hospitality Group w telewizji CNBC. W nowojorskiej Gramercy Tavern, sztandarowym lokalu grupy podwyższono ceny potraw o około 20 proc., tak aby wyrównać wynagrodzenia pracowników.
Pomysł podchwyciły z uznaniem organizacje walczące o zwiększenie wynagrodzeń w "przemyśle" restauracyjnym.
- Wyeliminowanie podwójnego systemu płac jest kluczowe dla przyszłości i sprawiedliwego traktowania 11 milionów pracowników restauracji w całym kraju – napisał w oświadczeniu Saru Jayaraman, dyrektor i współzałożyciel organizacji Restaurant Opportunities Centers United.