Zgodnie z przyjętym niedawno przez Parlament Europejski rozporządzeniem znoszącym dodatkowe opłaty za usługi telekomunikacyjne w roamingu w Unii Europejskiej już w przyszłym roku rozmowy, esemesy i internet powinny ponownie potanieć. Operatorzy komórkowi mogą jednak nie zdążyć przygotować się na czas.
Powód? Brakuje precyzyjnych informacji o tym, w jaki sposób powinni określić ceny usług. Rozporządzenie przewiduje, że od maja przyszłego roku na okres przejściowy do połowy czerwca 2017 r., powinni zastosować nowy sposób naliczania cen. Podstawą ma być krajowa cena detaliczna minuty połączenia, esemesa i 1 megabajta internetu. Do tego operator będzie mógł dołożyć dodatkową opłatę wyznaczoną przez europosłów.
Problem w tym, że definicji krajowej ceny detalicznej nie sprecyzowano, a operatorzy mogliby określić ją na różne sposoby. Z wyborem jednej właściwej metody telekomy mają problem m.in. dlatego, że kilka lat temu wprowadzili taryfy z nielimitowanymi rozmowami i esemesami. Teraz pojawiają się głosy, że skoro rozmowa w roamingu ma kosztować tyle, ile w kraju, taryfy no-limit z ofert telekomów znikną.
Nie wszyscy z nich korzystamy. Część klientów telekomów korzysta nadal z abonamentów, w których minuta ma określoną cenę. Zwykle cena ta jest niższa niż cena minuty rozmowy czy esemes, którą płacimy po wykorzystaniu pakietu.
Już jakiś czas temu operatorzy zasypali pytaniami o konkretne rozwiązania Urząd Komunikacji Elektronicznej, ale odpowiedzi na razie brak.