W dawnej lotniczej jednostce już nie startują samoloty - jednak baza nie zasypia.
Niskie pawilony wśród świerków, ściśle chronione strefami bezpieczeństwa, mieszczą najlepszych w armii Republiki speców od analizy zdjęć słanych na ziemię wprost z kosmosu. Kogo szpiegują teleskopy i radary zainstalowane na francuskich satelitach? To tajemnica. Dziennikarzom z Polski wolno jedynie pokazać wycinek możliwości rozpoznawczej techniki i analitycznej obróbki zdjęć. Na wielkim monitorze widać na przykład efekt chińskiej aktywności na wyspach Spratly: oto w ciągu kilku miesięcy kawałek koralowej wysepki zmienia się w lotniczą bazę. W błyskawicznym tempie pas startowy wydłuża się do 3,5 kilometra. Na sztucznie usypanym lądzie widać ekspresowo wznoszone hotele, nawet niewielki stadion i korty tenisowe.
Polski przemysł rusza na podbój kosmosu - czytaj więcej
- Kamery najczulszych satelitów widzą obiekty wielkości 0,5 - 0,7 metra. Dla wścibskich fal radarowych satelitów SAR, przeszkodą nie są chmury, czy brak światła dziennego – mówią francuscy wojskowi analitycy.
W imponującym centrum kosmicznym Airbus Defence&Space w Tuluzie zwiedzanie fabryki satelitów poprzedza wymowny pokaz szpiegowskich zdolności aparatury wartości setek milionów euro, wynoszonej na orbitę z kosmodromu Kourou w Gujanie. Zdjęcia zrobiono z wysokości tysięcy kilometrów, na przełomie marca i kwietnia 2014 r. Na Krymie trwały wówczas gorączkowe przygotowania do rosyjskiej inwazji. Ruchy elitarnych wojsk, bynajmniej nie „zielonych ludzików", na zdjęciach widać jak na dłoni. W cieśninie kerczeńskiej przemieszczają się promy, do wysuniętych baz docierają pociągi ze sprzętem, a na stanowiskach ogniowych chwilę później, prezentują się w pełnej gotowości, rozwinięte baterie przeciwlotniczych rakiet S 300.